Przed zgrupowaniem nie było w stu procentach pewne, czy Robert Lewandowski wróci do reprezentacji Polski. Teoretycznie zniknęła stojąca temu na drodze przeszkoda, czyli Michał Probierz, u którego gwiazdor Barcelony grać już nie zamierzał. Jednak przed powołaniami i tak była pewna nuta niepewności. Ostatecznie Jan Urban przekonał 37-latka do powrotu, a co więcej, cofnął decyzję Probierza o odebraniu mu opaski kapitana.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski po tym pytaniu dziennikarza nie wtrzymał ze śmiechu
Lewandowski pojawił się, gdy był potrzebny
Lewandowski wrócił i zarówno z Holandią (1:1), jak i Finlandią (3:1) zagrał od pierwszej minuty, co też pewne nie było z uwagi na niedawną kontuzję. Nasz kapitan nie był najbardziej widocznym z piłkarzy, przeciwko Holendrom, wręcz nieco zaginął odcięty od podań. Natomiast już przeciwko Finom strzelił gola na 2:0, a potem zaliczył tak jakby asystę, bo Jakub Kamiński dobił jego strzał. Lewandowski bardziej się pojawiał, niż był widoczny przez większość meczu. Dziennikarz Piotr Żelazny w wypowiedzi dla TVP Sport nie był tym zdziwiony. Jego zdaniem 37-latek będzie teraz w kadrze działał właśnie w ten sposób.
Ekspert nie ma wątpliwości. Lewandowskiego stać właśnie na to
- Nauczmy się, iż będzie piłkarzem momentów, a nie takim, który bierze tę kadrę na plecy. To już jest przeszłość. To nie będzie już tak wyglądać - powiedział Żelazny. Według niego najlepszym dowodem jest sytuacja z golem Kamińskiego. To napastnik Barcelony powinien był wówczas trafić do siatki. - Stary Lewandowski, czy w formie z poprzedniego sezonu, tę sytuację wykorzystuje z zamkniętymi oczami, a nie uderza wprost w bramkarza - stwierdził dziennikarz.
Dla Lewandowskiego gol z Finlandią był drugim strzelonym w tym roku w narodowych barwach. Wcześniej w marcu trafił w starciu z Litwą (1:0). Kolejna okazja już w październiku. Polacy najpierw 9 października zagrają w Chorzowie sparing z Nową Zelandią, a potem 12 września na wyjeździe powalczą o punkty eliminacji mistrzostw świata z Litwą.