Piątkowy mecz pomiędzy Krono-Plast Włókniarzem a Betard Spartą zapamiętamy na długo. Niestety to przez negatywne sytuacje, do których doszło w tym spotkaniu. – Wygląda na to, iż ani pan arbiter, ani komisarz toru nigdy nie byli zawodnikami, bo przydzielając Maćkowi Janowskiemu czerwoną kartkę za tą sytuację, to za dużo – stwierdził Dan Bewley w mix zonie.
Wiele kontrowersji towarzyszyło meczowi 8. kolejki PGE Ekstraligi, a w szczególności w końcówce. W 14. biegu jadący odważnie Philip Hellstroem-Baengs szalał po zewnętrznej i dostając dużego przyspieszenia, wjechał w Macieja Janowskiego. Na szczęście nikt nie trafił do karetki, ale noga Magica była bardzo spuchnięta. Zanim zszedł do parku maszyn, dość ostro skomentował pracę komisarza toru i po burzliwej dyskusji rzucił w niego rękawiczką. Za to zachowanie został ukarany czerwoną kartką.
– Mam nadzieję, iż z Maćkiem będzie wszystko dobrze. Oczywiście bardzo go boli, ale oby nie okazała się to poważna kontuzja. Wygląda na to, iż ani pan arbiter, ani komisarz toru nigdy nie byli zawodnikami, bo przydzielając Maćkowi Janowskiemu czerwoną kartkę za tą sytuację, to za dużo. Taki upadek, jaki zaliczył, jest najgorszy, jaki mógł mu się przytrafić. Takie sytuacje mogą zakończyć się choćby w najgorszy możliwy sposób. Nie rozumiem, dlaczego nie było choćby pięciominutowej przerwy na równanie. To by mogło wiele zmienić. Ten tor mógłby być trochę lepszy i bezpieczniejszy, ale nie było aż tak źle. Natomiast te prace mogły być wykonane, szczególnie po ósmym biegu – wyznał po meczu Dan Bewley.
Żużel. Absurdalny koniec zawodów! Kolejna kartka i ostra kłótnia Janowskiego z komisarzem toru!
Żużel. Kontrowersji ciąg dalszy! Kowalski z czerwoną kartką!
Mimo zwycięstwa drużynowego i 10 punktów przy swoim nazwisku, z przebiegu tego spotkania nie cieszy się lider Krono-Plast Włókniarza. Woryna zgodzł się ze swoim przedmówcą.
– Myślę, iż mogę się podpisać pod tym, co powiedział Daniel. Ciężko jest się cieszyć z takiej wygranej, kiedy na torze dzieją się takie rzeczy. Taki to jest sport, taką mamy robotę i takie rzeczy, a nie inne się dzisiaj wydarzyły. Natomiast na pewno byłoby to bardziej satysfakcjonujące, gdy pojechalibyśmy w pełnych składach, każdy byłby zdrowy, byłby super tor do ścigania jak zwykle tu w Częstochowie. Takie zawody zwykle poza startem się kończą, chyba iż ktoś spróbuje zaryzykować i go poniesie fantazja. Było widać, jak to się kończyło. Też jedziemy po swoje i nikt nie ma zamiaru odpuszczać – powiedział Kacper Woryna.
Żużel. Maciej Janowski zabrał głos po „spektaklu” w Częstochowie. „Zapraszam do dyskusji”
Wychowanek klubu z Rybnika dodał, iż jako zawodnicy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Chciał, żeby mecz odbył się w bezpieczniejszych warunkach, ale decyzja była jasna. – Wydaje mi się, iż obie drużyny były za tym, żeby te zawody odbyły się w normalniejszych warunkach. Natomiast decyzja została podjęta z góry, iż jest próba toru, zielone i jedziemy. Nie wiem, czy kiedykolwiek w przeszłości, poza walkowerem w Gorzowie zdanie zawodników się liczyło w takiej sytuacji, co oczywiście respektuje – przyznał Woryna.
Żużel. Co za występ! Baengs mówi o debiucie i faulu na Janowskim!
Brytyjczyk dodał na koniec jeszcze, iż kibice zasługują na ściganie, a nie jazdę gęsiego. Musieli się jednak zgodzić na to, co zadecydował arbiter z komisarzem toru. – Zrobiliśmy to, co mogliśmy. Ja przed meczem skupiałem się na sobie i nie mówiłem głośno o tym czy jechać, czy nie. Tor nie wyglądał aż tak źle. Był mokry, ale równy dla wszystkich. Na pewno kibice zasługiwali, by obejrzeć bardzo dobre ściganie. Sędzia i komisarz toru podjęli taką, a nie inną decyzję. Nie jest to najlepsze widowisko, by oglądać zawodników tylko startujących, a potem jadących gęsiego – Bewley