W 1967 roku reprezentacja Polski wywalczyła srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Świata na torze w Malmoe. W jej składzie wystartował Jerzy Trzeszkowski i tym samym został pierwszym zawodnikiem wrocławskiej Sparty z medalem mistrzostw świata. Dwukrotnie był też finalistą indywidualnych mistrzostw świata. Przez wiele lat był czołowym zawodnikiem ekipy ze stolicy Dolnego Śląska, a karierę zakończył startując dla Kaparny Goeteborg po swoim wyjeździe do Szwecji. Nam udało się powspominać stare czasy z legendą polskiego żużla podczas Grand Prix w szwedzkiej Malilli.
Pierwsze spotkanie z żużlem
Moje poznanie z żużlem zaczęło się od przychodzenia do wrocławskiego klubu i czyszczenia motocykli. Po każdym meczu wyprowadzałem motocykl i czyściłem. Dużo pomagałem w warsztacie. Uczyłem się. Pierwsze kółka na motocyklu zacząłem kręcić jak miałem 14 lat. Jak miałem odpowiedni wiek, to zgodę na trenowanie żużla podpisał mój tato, który był zapalonym kibicem żużla. Stwierdził, iż to lepsze aniżeli bieganie z chłopakami po powojennych gruzach. Pamiętam, iż moja pierwsza zawodnicza pensja w klubie wynosiła 900 złotych.
Żużel. Oskar Polis w GP, Pippi Langstrump i cuda na morzu, czyli Malilla 2025 (REPORTAŻ) – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Co za ruch Orła Łódź! Zwycięzca turniejów Grand Prix w sztabie! Jest nowy trener! – PoBandzie – Portal Sportowy
Pierwszy upadek
Swojego debiutu ligowego nie pamiętam, mówię szczerze. Nie chwaląc się, to chyba byłem jednak jakimś talentem. W pierwszym meczu nie wywalczyłem punktów, ale w drugim zrobiłem już trzy czy cztery. W ogóle w pierwszym meczu się „rozwaliłem”. Jechaliśmy w Śremie z tamtejszą Spartą. To był mecz towarzyski przed sezonem. Szliśmy podczas prezentacji dookoła toru, a na jego środku przy bandzie drewnianej był słup. Myślałem sobie: „abym tylko nie wyrżnął w ten słup”. I wiecie co, Panowie? W ten słup „wyrżnąłem”, a z jednego motocykla po uderzeniu zrobiły się dwa. Mi nic poważnego się nie stało.
Kuszenie przez inne kluby
Przed lata startów w Sparcie nie kusiły mnie inne kluby. „Podchodził” Edward Kupczyński. Miałem dostać etat, zostać milicjantem. Powiedziałem mu wtedy: „Edek, dajmy sobie spokój, nic z tego nie będzie”. Wrocław był jak jedna drużyna. Jurek Błoch nie był wybitnym zawodnikiem, ale zawsze te dwa, trzy punkty zrobił. Byliśmy wszyscy zgrani. Najlepiej na torze rozumiałem się z Adolfem Słaboniem. Kiedyś Adolf powiedział, iż jak nie będzie ze mną to w ogóle nie będzie jeździł.
Malmoe 1967
Tam na torze, a raczej na bieżni lekkoatletycznej, w pewnym momencie zrobiła się wyrwa. Był z nami wtedy pułkownik Sołowiecki. Jak w tą wyrwę dostał się motocykl, to od razu jechał w górę. Jechałem w biegu z Plechanowem. Wpadłem w tę wyrwę, postawiło mnie i wpadłem na Plechanowa. Przewróciliśmy się obaj, a Sołowiecki wpadł do parkingu i donośnie, swoim akcentem mówi do mnie: „A co ty Plechanowa chciałeś zabić?!”.
CAŁA ROZMOWA Z LEGENDĄ SPARTY WROCŁAW JEST DOSTĘPNA JEST PONIŻEJ. ŁUKASZ MALAKA I HENRYK GRZONKA ROZMAWIAJĄ Z JERZYM TRZESZKOWSKIM TAKŻE O STARTACH DLA WROCŁAWIA, JEŹDZIE NA WEMBLEY, SWOICH NASTĘPCACH I WIELU INNYCH TEMATACH: