Krono-Plast Włókniarz Częstochowa przegrał w Zielonej Górze różnicą dziesięciu oczek. Drużyna trenera Mariusza Staszewskiego dzielnie walczyła przez większość spotkania, ale ostatecznie to Stelmet Falubaz podtrzymał swoją imponującą passę i wygrał piąty mecz z rzędu. Po tym starciu poprosiliśmy o komentarz juniora przyjezdnych – Franciszka Karczewskiego.
Franek w pierwszym pojedynku Włókniarza Częstochowa z Falubazem Zielona Góra spisał się rewelacyjnie. Młodzieżowiec „Lwów” zdobył wtedy 9 punktów i udowodnił, iż jego rozwój zmierza w dobrym kierunku. W spotkaniu przy Wrocławskiej 69 tak kolorowo już jednak nie było. 19-latek wygrał czwarty wyścig dnia, ale później nie zdołał już pokonać ani jednego rywala.
– Przegrywamy spotkanie, chociaż przez większość meczu wyglądało to całkiem w porządku. Jednak zabrakło nam trochę, aby wywieźć stąd punkty. Ze swojego wyniku też nie mogę być do końca zadowolony. Bardzo szkoda defektu w biegu juniorskim, po dobrym starcie. Oczywiście nie zakładam, iż na pewno wygrałbym ten bieg, ale prawdopodobnie jakieś punkty bym dla drużyny dowiózł – oznajmił Karczewski.
Skuteczne wejście w mecz utrudnił mu pechowy defekt. Zapytaliśmy żużlowca, jaka była jego przyczyna.
– Motocykl mi zgasł na wjeździe w pierwszy łuk, takiej sytuacji nie miałem chyba przez całą swoją karierę. Zawsze, gdy moja maszyna defektowała, to mniej więcej wiedziałem, co było tego przyczyną, a teraz nie mamy pewności. Silnik się nie zatarł, bo z nim wszystko okej. Prawdopodobnie chodzi o podzespoły typu zapłon lub gaźnik i stawiałbym właśnie na zapłon – skomentował swoje problemy sprzętowe zawodnik Włókniarza.
Żużel. Becker nie do zastąpienia? Menedżer nie panikuje
Żużel. Inni oferowali mu więcej! Prezes GKM-u mówi o rozmowach z Jensenem
Trener Mariusz Staszewski desygnował Franka do boju aż pięć razy. Niedzielne spotkanie było trudne dla wszystkich zawodników ze względu na zmieniające się warunki torowe. Młodzieżowiec wypowiedział się jak wpłynęła na niego tak częsta obecność na torze w różnych fazach meczu i czy jest to wymagające również w kwestiach mentalnych.
– Nie wiem, czy to jest ciężkie mentalnie. Ja do każdego biegu podchodzę tak samo. Staram się zdobyć jak najwięcej punktów. To nie do końca wyszło, ale tak jak mówiłem, traktuję to z dużym spokojem. Wciąż dużo się uczę i zdaję sobie sprawę z tego, iż nie zawsze wszystko będzie szło po mojej myśli. Najważniejsze jest jednak wyciągać wnioski z każdych zawodów, żeby później podejmować skuteczniejsze decyzje – mądrze oceniał 19-latek.
Następne wyzwanie Częstochowy to wyjazd do Rybnika na starcie z tamtejszym Innpro ROW-em. Trudno wskazać faworyta tego pojedynku, jednak z pewnością jedni jak i drudzy nie zamierzają składać broni.
– Do każdego spotkania podchodzimy z myślą o wygranej. Cały czas uważam, iż mamy fajną drużynę w tym roku, każdy się bardzo stara, chociaż jak to w żużlu bywa, nie zawsze to wychodzi. Oczywiście Rybnik jest rywalem w naszym zasięgu, ale to także trudny przeciwnik. Przede mną jeszcze kilka zawodów juniorskich w tygodniu, także jeszcze przyjdzie czas na myślenie o starciu z ROW-em. – zakończył Franciszek Karczewski.