Wielu żużlowych kibiców wykorzystuje media społecznościowe do cofnięcia się w czasie. Platforma Youtube bardzo często proponuje archiwalne nagranie z meczu Włókniarza Częstochowa i Stalą Gorzów Wielkopolski, gdzie Joe Screen wjeżdża pomiędzy rywali i daje zwycięstwo gospodarzom. 52-latek pierwotnie nie był choćby fanem sportu, ale został jednym z wybitniejszych Brytyjczyków na żużlowych torach.
Choć kontakt z motocyklami miał od czwartego roku życia, Joe Screen nie wiązał się zbytnio ze sportem żużlowym. „The Machine” startował głównie na torach trawistych, gdzie w 1989 zostawał mistrzem Wielkiej Brytanii w klasie 350cc. Tak naprawdę to podczas pierwszego roku z Belle Vue, uczył się on żużlowego rzemiosła. Rok później dał o sobie znać, wygrywając pierwsze trofeum na klasyku. Było to MIM Wielkiej Brytanii, które zdobył jeszcze raz w 1993 roku. Pomimo braku znajomości legendarnego Plough Lane, zawodnik Belle Vue Aces stanął na wysokości zadania, a zarazem jego kariera nabrała rozpędu.
OGLĄDAJ MECZ STANÓW ZJEDNOCZONYCH Z WIELKĄ BRYTANIĄ W BRITISH SPEEDWAY NETWORK
– Kiedy miałem 16 lat, przejechałem swój pierwszy sezon z Belle Vue. Kiedy wchodziłem do żużla, nie miałem o nim zbyt dużego pojęcia. Mój tata był fanem, ale ja nie. Ten sezon zdecydowanie otworzył mi oczy – mówi były żużlowiec na łamach Speedway Stara. – To było coś wyjątkowego, ponieważ nigdy wcześniej nie byłem w Wimbledonie. Nie byłem faworytem do zwycięstwa, a udało mi się wygrać i złamać rekord toru. Potem pokonałem Marka (Lorama dod. red.) w biegu dodatkowym, żeby zdobyć tytuł. Zacząłem wtedy współpracę z Brucem Cribbem. Robił dla mnie silniki i został moim mechanikiem. To była świetna noc, wszystko poszło bardzo gładko. Nie świętowaliśmy po zawodach. Nie byłem wtedy imprezowiczem. Byłem zbyt zajęty, więc pojechaliśmy prosto do domu.
Klasyk, grasstrack i longtrack. w tej chwili to bardzo rzadki widok, aby zawodnik ze światowej czołówki startował na trzech różnych odmianach żużla, a do tego z sukcesami. Sezon 1993 był wyjątkowy dla młodego Screena, szczególnie przez liczbę startów jakie odnotował w tamtym roku. – Jechałem na pełnych obrotach w 1993 roku. Wliczając grasstrack i longtrack, pojechałem w pięciu światowych finałach. Ścigałem się pięć dni w tygodniu od połowy marca do końca października. Myślę, iż przejechałem około 150 spotkań, czyli cholernie dużo. Spędzałem tygodnie z dala od domu – przyznaje żużlowiec. – Rob Hignett i Tom Harrington pomagali mi w tamtym czasie, więc ściągali ze mnie nieco presji. Przylatywałem, jechałem i odlatywałem. Gareth Parry był moim kompanem w podróży. Niech spoczywa w pokoju, niedawno zmarł. Przekonał mnie do trzymania biletów lotniczych w moim portfelu, wraz z naklejkami. o ile coś poszło nie tak, po prostu ją zmieniałem. Bez ludzi jak on, Rob czy Tim to nie byłoby do zrobienia.
Żużel. Doszło do buntu zawodników! Były mistrz świata: Nie jesteśmy mięsem
Na pierwsze mistrzostwo Wielkiej Brytanii musiał czekać do 1996 roku. Po wielu latach drugich miejsc, Screen wreszcie dopiął swego. – W 1996 roku zmienili zasady, iż wszystko zależało od finału. Mogłeś wygrać każdy wyścig w zawodach, aby potem zostać ugotowanym w finale. Oznaczało to, iż presja w tym wyścigu była naprawdę spora. Naprawdę miałem euforia ze startów w IM Wielkiej Brytanii. To był zaszczyt startować w każdym kolejnym turnieju. Jednak po tym, jak wiele razy byłem drugi, ciężka praca zaprowadziła mnie do zwycięstwa.
Żużel. Dziecinada! Doyle zablokował GKM. Jest kolejna szpilka!
Żużel. Legenda, która chce przywrócić tron Falubazowi! Pięćdziesiątka profesora „PePe”!
Peter Collins pomagał Brytyjczykowi w angażach za granicą. To właśnie ten weteran przyczynił się do tego, iż Włókniarz Częstochowa parafował umowę ze Screenem na sezon 1992. Prawdziwy ikoniczny moment dopiero nadejdzie kilka lat później, gdzie Billy Hamill i Piotr Świst zostawili wystarczająco miejsca do tego, aby „The Machine” zapisał się w annałach polskiego żużla.
– To był istotny bieg. Musieliśmy wygrać, żeby wygrać mecz. (…) To było świetne. Wyścig był niesamowity i istotny dla całego klubu. Naprawdę uwielbiałem ścigać się na tamtym torze, który był trudny oraz przyczepny – przyznaje żużlowiec. – Wydaje mi się, iż Billy mógłby pojechać nieco odważniej. „Swisty” (Piotr Świst dod.red) był dobrym, szybkim żużlowcem, który przyczepiał się do ciebie. Zostaliśmy naprawdę dobrymi kumplami, ale na torze był bezlitosny.
Screen zawdzięcza wiele szczęściu, szczególnie analizując wspomniany bieg z meczu Włókniarza Częstochowa i Stali Gorzów Wielkopolski. 52-latek wykorzystał to, iż Hamill wyjątkowo długo czekał na Piotra Śwista, chcąc pojechać drużynowo. – Billy mógł uciec i pozostawić go, aby mieć pewność, iż wygra wyścig. Chciał jednak jechać drużynowo z Piotrem, a ja miałem szczęście. o ile Billy by odjechał, a Piotr zmienił tor jazdy, nie byłoby mnie tutaj mówiącego o tym! Cokolwiek innego robiłem w Polsce, ten wyścig zawsze był przypominany – kończy.