Adrian Cyfer wspomina sezon 2014. „Trasa 1600km w jeden dzień, była jedną z ciekawszych przygód”

stalgorzow.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Cyfer Macon 7


Adrian Cyfer to jeden z tych zawodników, który świętował dwa złote medale Drużynowych Mistrzostw Polski, jakie wywalczyliśmy w sezonach 2014 i 2016. Pierwszy rok z tych wymienionych był dla niego udany również pod kątem występów indywidualnych. W tym materiale sam zainteresowany wspomni tamten okres.

Bezbłędny w Brązowym Kasku

Zacznijmy od krajowych zawodów. Nasz wychowanek w okresie 2014 miał ostatnią szansę na to, aby wygrać Turniej o Brązowy Kask. W omawianym roku finał tych zmagań rozgrywano w Lublinie. Droga do stadionu przy Alejach Zygmuntowskich wiodła przez Krosno i Rybnik. Cyferowi przypadł start na Podkarpaciu.

W Mieście Szkła „Adi” poradził sobie znakomicie. W 3 startach zgromadził 8 punktów – jedynie w I serii startów ograł go Daniel Kaczmarek. Zawodów nie odjechano do końca przez zapadającą ciemność i zaliczono wyniki po 12 biegach, ponieważ w tamtym okresie stadion obecnych Wilków nie posiadał sztucznego oświetlenia. W warunkach, gdy była ograniczona ilość światła, nie dało się bezpiecznie jechać, więc sędzia Tomasz Proszowski zakończył rywalizację, gdy każdy z żużlowców miał na koncie po 3 biegi.

Wtedy jechaliśmy jeszcze na tym starym torze, który miał czarną nawierzchnię. To był bardzo trudny obiekt do jazdy w tamtym okresie, ale udało się wygrać ten półfinał i dostałem bilet do Lublina – wspominał w rozmowie z nami bohater materiału.

Finał zaplanowano na 8 sierpnia. Obecny zawodnik Polonii Piła miał okazję już jeździć tam wcześniej, m.in. w okresie 2013 wygrał półfinał Srebrnego Kasku, więc wiedział, czego można się spodziewać.

Przed tymi zawodami posiadałem już doświadczenie w jeździe po torze Lublinie. Mam tu na myśli głównie inne „młodzieżówki”. Bardzo lubiłem i zresztą przez cały czas lubię ten tor, więc bardzo się ucieszyłem, iż ten finał się tam odbędzie. Tamtego dnia mi wszystko pasowało. Posiadałem świetnie spasowany sprzęt, a także ja miałem odpowiednie nastawienie, więc od pierwszego biegu dobrze szło. Pamiętam, iż wygrywałem tak naprawdę wszystkie starty i uciekałem do przodu. Raz jednak miałem ogon i musiałem się bronić. Mój dobry kolega Ś.P. Łukasz Kaczmarek mnie gonił. „Hans” jako jedyny zagroził mi tamtego dnia i musiałem się z nim męczyć aż do mety. Gdybym przegrał tamten bieg, to przyszłoby mi rywalizować w wyścigu dodatkowym, ale udało się wygrać, co uważam za jeden z moich największych sukcesów podczas mojej juniorskiej kariery – kontynuował.

Adrian Cyfer zakończył Turniej o Brązowy Kask z kompletem punktów. Na podium oprócz niego stanęli Krystian Pieszczek i Kacper Woryna. Nie był to jednak jedyny Stalowiec, który startował wówczas w Lublinie. Na zawodach w Lubelszczyźnie pojawili się również wspomniany Łukasz Kaczmarek i Rafał Karczmarz. Uplasowali się oni kolejno na 7. i 8. pozycji.

Razem przejeździliśmy naprawdę sporo imprez młodzieżowych. Kibice Stali mieli naprawdę co śledzić, o ile chodzi o różne zawody. Naprawdę można być zadowolonym, iż tak to wszystko wyglądało – podsumował tę część materiału Cyfer.

Przed nim te zawody spośród Stalowców wygrywali: Ryszard Franciszyn (1983), Piotr Świst (1986 i 1987) i Rafał Okoniewski (1999). Jak na razie Adrian jest ostatnim naszym wychowankiem i zarazem zawodnikiem, który zwyciężył w tym turnieju.

„Jazda w ciemno” we Francji

W tym samym okresie „Adi” otrzymał również szansę zawalczenia o finał Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Był to wówczas drugi sezon, w którym zmieniono zasady rozgrywania turniejów. W 2013 roku dano możliwość rywalizacji 20 i 21-latkom. Tym samym z nazwy zawodów usunięto „U19”, które oznaczało limit wiekowy 19 lat. Na marginesie można powiedzieć, iż w okresie 2015 skorzystał z tego Anders Thomsen, który okazał się najlepszy w Silkeborgu. Ostatecznie do korzeni powrócono 4 lata temu.

Wracając do adekwatnego tematu. Droga do finału IMEJ wiodła przez norweskie Elgane (dla żużlowców z państw nordyckich), czeskie Pardubice i francuskie Macon. Wedle komunikatu PZM z 9 maja bohater materiału miał pierwotnie pojechać w drugiej z wymienionych lokacji.

„Polski Związek Motorowy powołuje na Półfinały Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów 2014 następujących zawodników:

w dniu 13 czerwca 2014 w Pardubiach (Czechy):

Paweł Przedpełski

Krystian Pieszczek

Adrian Cyfer

w dniu 14 czerwca 2014 w Macon (Francja):

Hubert Łęgowik

Kacper Woryna

Daniel Kaczmarek”

Finalnie doszło do zamiany miejsc. Woryna pojechał do Czech, a Cyfera oddelegowano do Francji.

Zawody w Macon wymagały od nas tego, żebyśmy zjawili się tam 2 dni przed półfinałem IMEJ. Ta podróż była dosyć długa. o ile mam być szczery, to nigdy wcześniej nie słyszałem o tym torze. Pojechaliśmy tam w ciemno bez żadnych ustawień, ale tamtego dnia rozegrano trening, a potem Francuzi mieli swoje mistrzostwa. I były to dość dziwne zawody, bo nie skompletowano pełnej obsady, ale dzięki temu mogłem podpatrzyć, jak oni jeżdżą. Na tej podstawie wyciągałem wnioski, aby wiedzieć, co tu trzeba zrobić, aby być szybkim – dodał.

I to wyraźnie zaprocentowało, ponieważ Polak wygrał tamte zawody z kompletem punktów. W stawce znajdowało się wielu ciekawych żużlowców, którzy i do tej pory startują. Można tu wymienić Paco Castagnę, mającego już wtedy w swoim CV punkt w Grand Prix Nicolasa Vicentina, czy też pewnego lokalnego zawodnika, na którego liczyli zwłaszcza kibice z Macon.

– To właśnie wtedy poznałem Davida Bellego, czyli aktualnie mojego dobrego kolegę, z którym w 2024 roku jeździłem w Unii Tarnów. Udało mi się wygrać tamten półfinał, chociaż miał on rolę wielkiego faworyta. W końcu był miejscowym zawodnikiem, znał dobrze ten owal i kibice byli za nim. David wtedy przebijał się do Polski, zaczął powoli być na celowniku drużyn z naszego podwórka i wtedy nie mógł przeboleć tego, iż przyjechał jakiś Polak i wygrał u niego na torze. Wtedy ta nasza znajomość się rozpoczęła. Zdradzę, iż choćby w tamtym roku wspominaliśmy tamten półfinał. Maconto był bardzo specyficzny obiekt, wcześniej na takim nie jeździłem. Kilku chłopaków niestety z półfinału IMEJ już nie startuje, ale ostała się grupka, która przez cały czas uprawia ten sport. Z częścią można przez cały czas rywalizować w Krajowej Lidze Żużlowej. Powiem, iż uważam osobiście, iż stawka juniorów za moich czasów była bardziej wyrównana niż teraz. Takie mam odczucie, było się z kim ścigać – kontynuował nasz wychowanek.

Nie był to jednak koniec weekendu, ponieważ dzień później nasza drużyna miała mecz w Częstochowie. I z tego powodu nasz wychowanek i Hubert Łęgowik, który reprezentował klub spod Jasnej Góry, musieli bardzo gwałtownie ewakuować się do Polski.

Bardzo mocno goniliśmy w drodze z Francji do Częstochowy, aby zdążyć na mecz [Według nawigacji odległość pomiędzy stadionami wynosi prawie 1600km – przy. Red]. Zresztą byliśmy pod Jasną Górą na styku. Powrót do Polski z takim dystansem do pokonania był jedną z ciekawszych przygód – nie ukrywał obecny zawodnik Polonii Piła.

Żużlowcy nie mieli ułatwionego zadania, ponieważ zawody rozpoczęły się… o godzinie 21:00. Wedle harmonogramu, który można było znaleźć na okładce programu, pół godziny wcześniej odbyła się prezentacja zawodników.

Półfinał IMEJ w Macon rozpoczął się późnym wieczorem, więc droga powrotna była wyliczona wręcz co do sekundy. Wszystko było na styku i gdyby coś stało się na drodze – mam tu na myśli jakiś wypadek, to prawdopodobnie byśmy nie zdążyli na ten mecz ligowy do Częstochowy, ale na szczęście nie doszło do czarnego scenariusza. Wygraliśmy tamto spotkanie i jeszcze zdołałem wygrać bieg i nie zaliczyłem „śliwki”. Jednak, skoro mówimy o porze zawodów, to trzeba powiedzieć, iż cały ten dzień, gdy mieliśmy półfinał, nie należał do najłatwiejszych. Trening był po południu, ale na stadionie siedzieliśmy od rana, a temperatura była wręcz nie do zniesienia. O 16:30 wyjechaliśmy na tor, potem jak mówiłem, swoje mistrzostwa mieli Francuzi i około godziny 21:00 przyszła kolej na nasze zawody – dopowiedział Cyfer.

Z Równem do Rybnika

Finał IMEJ 2014 zaplanowano na 31 sierpnia. Areną zmagań miał być stadion w ukraińskiej miejscowości Równe. Jednak zawody przeniesiono do Rybnika. Na Ukrainie wówczas panowała niestabilna sytuacja polityczna. Po Aneksji Krymu przez Rosjan i walkach w Donbasie, a także wydarzeniach z m.in. Kijowa w ramach Euromajdanu, obawiano się o bezpieczeństwo uczestników, ponieważ przez cały czas istniała możliwość, iż już wtedy dojdzie do pełnowymiarowego konfliktu. FIM wolało dmuchać na zimne i pomimo tego, iż przynajmniej w teorii sytuacja nieco się uspokoiła, a Równe znajduje się na zachodzie naszych wschodnich sąsiadów, to juniorzy o medale powalczyli na stadionie ROW-u.

– Ja wtedy byłem tak skupiony na kolejnych zawodach, iż po prostu czekałem na decyzję, gdzie jedziemy. To była tylko ta kwestia, która mnie interesowała – opowiedział wówczas nastoletni reprezentant naszego klubu.

Finał IMEJ w 2014 roku odjechano na 2 razy. Za pierwszym razem przeszkodziła pogoda i to pomimo faktu, iż udało się odjechać trening. Drugi termin wyznaczono z kolei na 27 września. Stawka była bardzo silna. Wśród faworytów wymieniano Andrzeja Lebiediewa, Vaclava Milika, lokalnego ulubieńca Kacpra Worynę oraz właśnie Adriana Cyfera.

Ostatni bieg zdecydował o tym, iż nie udało mi się wywalczyć medalu. Do tamtego momentu wszystko szło całkiem nieźle. Tor był bardzo wymagający. Pierwszy finał się nie odbył, więc musieliśmy tam jechać drugi raz. I wtedy również padało, ale tamtego dnia trzeba było już pojechać. W I serii startów każdy z zawodników miał problem, aby płynnie pokonać łuki. Wręcz bym powiedział, iż było więcej walki z torem niż z zawodnikami. Decydował start, a potem kto popełni najmniej błędów. No i w V serii startów przytrafiła mi się „śliwka”, która sprawiła, iż nie zdobyłem indywidualnie medalu, ale taki jest niestety żużel – wspomniał dzisiejszy rozmówca.

Nasz wychowanek w 4 poprzednich startach zgromadził 9 punktów. Raz wygrał swój wyścig, a w 3 pozostałych dojeżdżał do mety jako 2. Z tego powodu do końca liczył się w grze o miejsce na podium. Do tego potrzebował jednak dorzucenia kolejnych punktów. Pierwsze miejsce przy odpowiednim układzie gwarantowało mu bezpośrednio brązowy medal, a finisz na 2. pozycji, sprawiał, iż musiałby zmierzyć się w biegu dodatkowym z Jonasem Broendumem Andersenem, a także w zależności od wyników właśnie tamtego biegu z Andrzejem Lebiediewem. Finalnie skończyło się na 6. pozycji – Nikolaj Busk Jakobsen rzutem na taśmę wskoczył przed naszego reprezentanta.

Był ogromny ścisk w tabeli. Tak naprawdę musiałem wywalczyć co najmniej 2 punkty, aby mieć szansę na podium. Nie udało się. Nic jednak z tym nie zrobimy, bo to wszystko już się stało. Zepsułem start i nie byłem w stanie nadrobić tych pozycji.

Podsumowanie

Mimo wszystko sezon 2014 sam zainteresowany uznaje za bardzo udany, chociaż nie udało mu się wywalczyć indywidualnie medalu w zawodach rangi Mistrzostw Europy. Poza przytoczonymi występami Adrian Cyfer wywalczył Drużynowe Mistrzostwo Polski, Drużynowe Mistrzostwo Europy Juniorów, a także po raz pierwszy zapunktował w cyklu Grand Prix. To jednak materiał na zupełnie inną historię. Sam zainteresowany tak ocenia tamten rok.

Myślę, iż to był mój najlepszy sezon, gdy byłem juniorem. Nie miałem wtedy kontraktu zawodowego, tylko związany byłem z klubem umową amatorską, więc to on mi zapewniał cały sprzęt. Mam tu na myśli m.in. silniki. Rywalizacja z chłopakami, którzy mieli już wtedy dostęp do materiałów z wyższej półki, czy też posiadali większe budżety, zaplecze, była bardzo trudna, ale mimo wszystko to i tak był dla mnie dobry sezon. Pomimo tego, iż byłem na tym kontrakcie amatorskim, to starałem się inwestować w siebie tyle ile mogłem i sam na własną rękę kupowałem silniki. Z perspektywy czasu mogę być zadowolony z tego, co osiągnąłem w 2014 roku – zakończył.

Zdjęcia z archiwum Adriana.

Idź do oryginalnego materiału