Babiarz wskazał główne zagrożenie dla sportu. "Teatrzyk"

1 miesiąc temu
- Żyjemy w czasach nadmiaru i przesytu i z nich też wynikają zagrożenia dla sportu - podkreślał Przemysław Babiarz. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" wskazał na owe zagrożenia i bił na alarm. Są one nie tylko szkodliwe dla sportu, ale przede wszystkim dla zawodników.
Przemysław Babiarz jest ostatnio dość aktywny w mediach. Kilka dni temu odniósł się m.in. do sporych kontrowersji, które pojawiły się w trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu. Chodzi o dopuszczenie Imane Khelif i Lin Yu-ting do rywalizacji, mimo iż IBA wykluczyła bokserki z mistrzostw świata 2023, podważając ich kobiecość. MKOl nie uznał jednak testów przeprowadzonych przez organizację bokserską i zdaniem Babiarza popełnił błąd.


REKLAMA


Zobacz wideo To jest sport 24.04.2025


- Widzowie zobaczyli, jak na ringu olimpijskim osoby wyglądające jak mężczyźni sprały kobiety i odebrały złote medale. (...) jeżeli były wątpliwości dotyczące wyników badań federacji IBA, należało je rozwiać, a nie dopuszczać do nierównej walki. Czy można sobie wyobrazić większą kompromitację igrzysk olimpijskich? - zastanawiał się Babiarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Przemysław Babiarz zwraca uwagę na wielki problem. "Realne zagrożenie"
Na tym znany komentator nie poprzestał. W piątek ukazała się kolejna część obszernego wywiadu z Babiarzem na łamach wspomnianego medium. Tam znów poruszył kilka ciekawych wątków, a jeden z nich dotyczył... wzrastającej liczby imprez sportowych. Wskazał, dlaczego dochodzi do tego zjawiska, a także dla kogo stanowi ono zagrożenie.
- Mnożenie imprez wiąże się oczywiście ze sprzedażą praw do ich pokazywania, z chęcią pomnażania zysków. Jest też realnym zagrożeniem dla sportowców przeciążonych ponad miarę. Fizycznie i psychicznie - podkreślał Babiarz. - Umiar to chyba najbardziej zapomniana cnota w naszym świecie - spuentował.


Szczególnie dużo o przesycie mówi się w piłce nożnej. Organizuje się coraz więcej imprez, turniejów, przez co zawodnicy rozgrywają nieraz mecze co trzy dni. W tej sytuacji zdecydowanie łatwiej o kontuzje i te coraz częściej się przydarzają. Niektóre kończą choćby przedwcześnie kariery piłkarzy.


Zdaniem Babiarza ciągłe pomnażanie imprez nie jest dobrym rozwiązaniem. - Żyjemy w czasach nadmiaru i przesytu i z nich też wynikają zagrożenia dla sportu. Za dużo imprez, zbyt wiele startów, słowem - klęska podaży. Kiedyś np. mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce odbywały się co cztery lata i miały swoją rangę. Teraz są co dwa lata i ranga jakby niższa, prestiż mniejszy - zaznaczał.
"Nazywam to teatrzykiem"
Babiarz odniósł się też do zmiany mentalności sportowców. Kiedyś ważne było, by zdobyć medal na igrzyskach. Teraz dla niektórych spełnieniem marzeń jest już samo zakwalifikowanie się na imprezę sportową. Co ma na to wpływ? M.in. media społecznościowe.


- Nazywam to teatrzykiem, który wokół siebie tworzymy i w którym każdy z nas może występować. Współczesny świat bawi się tak mniej więcej od roku 2007 czy 2008 r. Nieustannie mamy przy sobie aparat, komputer, teraz wystarczy już sam telefon. Każdy z nas może stworzyć swoją bańkę, swój świat, swój teatrzyk właśnie. (...) Dla pokazania się w owym własnym teatrzyku, o którym powiedziałem, dzisiaj w gruncie rzeczy wystarczy już sam wyjazd na igrzyska - podsumował.
Babiarz to bardzo doświadczony komentator. Fani kojarzą jego głos głównie z imprezami lekkoatletycznymi. Ostatnią wielką imprezą, którą skomentował, były IO w Paryżu, choć już na początku eventu wywołał kontrowersje i został choćby zawieszony przez TVP. Po kilku dniach i licznych protestach wrócił do pracy.
Idź do oryginalnego materiału