"Kłótnia" o Świątek po finale. Gauff mówi wprost: Nie zgadzam się

4 godzin temu
Po finale Roland Garros Coco Gauff została zapytana o słowa Aryny Sabalenki dotyczące Igi Świątek. - Myślę, iż to nie jest uczciwe postawienie sprawy. Nie zgadzam się z tym. Ostatnio wygrywałam z Igą - mówiła Amerykanka.
Coco Gauff pokonała Arynę Sabalenkę 6:7, 6:2, 6:4 w finale turnieju Roland Garros. To drugi tytuł wielkoszlemowy w singlu na koncie 21-letniej Amerykanki. Gauff była przeszczęśliwa na pomeczowej konferencji prasowej. Przyznała, iż to był bardzo trudny mecz, odbywający się w wymagających wietrznych warunkach.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o sprawach mentalnych Igi Świątek


W pewnym momencie jeden z dziennikarzy zapytał Coco Gauff o słowa Aryny Sabalenki. Białorusinka jako pierwsza spotkała się w Paryżu po finale z dziennikarzami. Zdradziła, iż ma do siebie żal, iż grała tak dobrze w tym turnieju, a w decydującym spotkaniu zawiodła. - Bolesne jest to, iż grałam świetnie z Qinwen Zheng, złotą medalistką igrzysk w ćwierćfinale, potem z Igą Świątek, a na koniec wychodzę na finał i pokazuję to, co pokazałam. Myślę, iż gdyby Iga wygrała ze mną innego dnia w półfinale, to wyszłaby dziś i zwyciężyła w finale - mówiła liderka rankingu.


Gauff w reakcji na te słowa powiedziała: "Myślę, iż to nie jest uczciwe postawienie sprawy. Nie zgadzam się z tym. Ostatnio wygrywałam z Igą. Wszystko się może zdarzyć. Po tym, jak Aryna grała tutaj w ostatnich dniach, była faworytką finału. Iga jest wielokrotną mistrzynią w Paryżu. Miałabym jednak wiarę w siebie, by zwyciężyć i w takiej sytuacji".


Amerykanka była także pytana o wypowiedź Białorusinki dotyczącą warunków. Sabalenka narzekała na wiatr. Twierdziła, iż nie była w stanie w tej sytuacji pokazać swoich umiejętności. Gauff przyznała, iż "nie był to dzień na piękny tenis". Amerykanka lepiej poradziła sobie ze wszystkim wyzwaniami - presją, pogodą, początkową przewagą rywalki. Wygrała zasłużenie, choć trzeba pamiętać, iż rywalka trochę jej "pomogła". Statystycy naliczyli Białorusince aż 70 niewymuszonych błędów. Takie liczby w tak ważnym spotkaniu muszą boleć Sabalenkę.
To był drugi finał wielkoszlemowy Coco Gauff w Paryżu. Poprzednio uległa Idze Świątek w okresie 2022. Z Polką przegrywała w stolicy Francji także rok temu w półfinale i dwa lata temu w ćwierćfinale. Teraz nie musiała się z nią mierzyć, bo Świątek opadła po fazie półfinałowej i trzysetowym boju z Aryną Sabalenką (6:7, 6:4, 0:6).


Amerykanka zaimponowała pod koniec zeszłego roku, wygrywając w Rijadzie Turniej Mistrzyń. W tym sezonie jednak przez pierwsze miesiące nie błyszczała - m.in. druga runda w Dubaju, Dosze czy trzecia w Stutttgarcie. Odżyła dopiero na kortach ziemnych. Zarówno w Rzymie, jak i Madrycie - imprezach rangi WTA 1000 - dochodziła do finału. W Hiszpanii przegrała z Sabalenką, we Włoszech z Jasmine Paolini. Niemniej wygrana w Paryżu znaczy najwięcej. Gauff jest dziś druga na świecie i w poniedziałek po aktualizacji rankingu WTA to się nie zmieni. Liderką pozostanie Sabalenka.
Sala konferencyjna była pełna przedstawicieli mediów, głównie amerykańskich. Znany dziennikarz ze Stanów Ben Rothenberg przed meczem przekonywał nas, iż "Aryna Sabalenka jest do ogrania w Paryżu". Miał jednak poważne wątpliwości, czy Coco Gauff jest w stanie tego dokonać. Dokonała. Po wygranej Białorusinki nad Świątek wielu ekspertów stawiało na jej triumf we French Open. W sobotę jednak nie pokazała tego, co potrafi, a jej rywalka zachowała więcej spokoju. To drugi tytuł amerykańskiej tenisistki w tym sezonie w Wielkim Szlemie. W styczniu najlepsza w Melbourne okazała się Madison Keys.
Idź do oryginalnego materiału