
Marcin Najman zabrał głos w sprawie krytyki Michała Materli pod jego adresem. Cesarz polskich freak fightów wyraża swoje zdziwienie postawą „Bijącego serca KSW”, które w jego opinii i tak powinno się cieszyć, iż nie poznał… ciemniejszej strony freak fightów.
11 sierpnia w Studiu ATM, w Warszawie odbyła się pierwsza konferencja przed galą FAME 27: Kingdom. Była ona w miarę spokojna względem ostatnich edycji, choć na każdym z trzech paneli nie zabrakło większych emocji. Podczas pierwszego show skradli Alan Kwieciński oraz „Matrix”, z kolei w trakcie drugiego byliśmy świadkami wojny Filipa Bątkowskiego z Oskarem Wierzejskim, a także konfliktu Kamila Mindy z Bartoszem Szachtą, a choćby Michałem Pasternakiem. Przy okazji ostatniego nie mieliśmy do czynienia z parą, która by, posługując się slangiem freakowym, „dymiła” – w formie był za to Marcin Najman.
Najbliższym rywalem „El Testosterona” co prawda jest Łukasz Tuszyński, jednakże jego celem, a wręcz kozłem ofiarnym był Tomasz Adamek. Freak fighter z Częstochowy nieustannie atakował „Górala” zarówno szpilkami, jak i kpinami, co z czasem spotkało się z dość ostrą reakcją innego z bohaterów trzeciego panelu konferencji.
ZOBACZ TAKŻE: To koniec fundacji Bliźniaki Budują! Przykry incydent przerósł braci Tyburskich
Najman o krytyce ze strony Materli!
Mowa jest oczywiście o Michale Materli, który postawę Najmana – nie wprost, ale dobitnie – skomentował jako „żałosną”. Ikona KSW przedstawiła swoją perspektywę, w której nie ma miejsca na swego rodzaju szkalowanie tak wielkich postaci polskiego sportu jak Tomasz Adamek.
Najman odniósł się do tego już wtedy, tłumacząc, iż on nigdy nie kwestionował i nie będzie kwestionować osiągnięć „Górala”, a jedynie ma pewnie obiekcje względem zachowań Tomasza w życiu codziennym, w tym głównie jazdy po alkoholu. Ostatnio Marcin ponownie wypowiedział się na temat słów Materli, tłumacząc, iż powinni się obaj z Adamkiem cieszyć, iż naprzeciw nich siedział on, a nie choćby Natan Marcoń:
To nie ja przyszedłem do nich na konferencję, tylko oni do mnie. I tak uważam, iż trafili najdelikatniej, jak mogli, bo taki załóżmy Natan Marcoń to by kamienia na kamieniu nie zostawił na nich, wiem o tym. Ci zawodnicy, którzy przyszli, byli naprawdę wdzięcznymi tematami dla niego i wiem, iż on by ich tak przeczołgał, iż oni by nie wiedzieli, gdzie się w ogóle znajdują, więc naprawdę trafili najdelikatniej, jak mogli, bo ja jednak staram się trzymać jakiś poziom w tym wszystkim.
„Kraken” niewątpliwie pozwoliłby sobie na dużo, dużo więcej. Tam granica smaku zostałaby przekroczona już w pierwszych sekundach w związku z czym prawdopodobnie Michał nie chciałby brać udziału w czymś takim. Zresztą z tego właśnie powodu jedynym z „zadymiarzy” na jego panelu był raczej nieszkodliwy, bazujący na humorze Najman.