Wimbledon wystartuje już pod koniec czerwca, ale wiele zawodniczek zdecydowało się na start w turniejach poprzedzających tę imprezę. W ich gronie znalazła się Emma Raducanu. W tym tygodniu mistrzyni US Open z 2021 roku rywalizuje na kortach londyńskiego Queens Clubu w evencie rangi 500. I już w pierwszym meczu pokazała moc, bo bez większych kłopotów pokonała Cristinę Bucsę. Ba, oddała jej tylko trzy gemy. O wiele większe wyzwanie czekało na nią w 1/8 finału, choć początek wcale na to nie wskazywał.
REKLAMA
Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami
Rollercoaster w meczu Emmy Raducanu. Z nieba do piekła i z powrotem
W czwartek Raducanu mierzyła się z Rebeccą Sramkovą. Było to pierwsze bezpośrednie spotkanie tych pań w historii. Minimalną faworytką była Brytyjka. Jest o cztery pozycje wyżej notowana od rywalki, a na dodatek mogła liczyć na wsparcie kibiców. A ci dopisali i zapełnili stadion aż po brzegi.
Dopingowali Raducanu już od pierwszej akcji, co przynosiło efekty. Faworytka lokalnej publiczności szła jak burza. Bez większych kłopotów wygrywała przy własnych gemach serwisowych, a także rywalki. Pierwsze trudności pojawiły się w czwartej odsłonie seta, kiedy musiała bronić trzech break pointów, ale podołała wyzwaniu. Ba, po chwili prowadziła aż 5:0. A to nie koniec. W kolejnym gemie, tym razem przy własnym serwisie wygrywała już 40:15 i miała dwie piłki setowe. I wówczas stało się coś niewytłumaczalnego.
Raducanu nagle stanęła. Coś zacięło się w jej grze, straciła koncentrację i oddała niemal całą inicjatywę przeciwniczce. Dowód? Aż dwa przełamania, które pozwoliły zbliżyć się Sramkovej na 4:5. Na korcie w Londynie, jak i na trybunach zrobiło się bardzo nerwowo, ale finalnie Raducanu sprostała oczekiwaniom fanów i przełamała złą passę. W gemie numer 10. utrzymała podanie i wygrała set 6:4.
Zobacz też: Ośmiokrotny mistrz wielkoszlemowy zwrócił się do Świątek. Ma jedną radę.
Drugi set i zapowiadało się na podobny scenariusz. Tym razem Raducanu gwałtownie się otrząsnęła
I Brytyjka poszła za ciosem. Znów od znakomitej serii rozpoczęła drugą partię spotkania. Dwukrotnie przełamała rywalkę i prowadziła już 4:0. Ba, w piątym gemie miała aż trzy break pointy, ale ich nie wykorzystała, a już wtedy mogła znacząco zbliżyć się do zwycięstwa i wygrać ten set do 0. Ostatecznie i tak triumfowała, ale dopiero po przełamaniu w siódmym gemie - 6:1. Mecz trwał godzinę i 17 minut. Był pełen wzlotów i upadków dla Raducanu, ale finalnie awansowała do ćwierćfinału.
Emma Raducanu - Rebecca Sramkova 6:4, 6:1
- Cieszę się, iż przeszłam przez to spotkanie. To nie było łatwe. Nie był to mój najlepszy występ. Przetrwałam kilka trudnych chwil - mówiła. Teraz zagra z rozstawioną z "1" Qinwen Zheng lub McCartney Kessler.