- Otrzymałam bardzo mocne ciosy. Czy ta walka była nieuczciwa? Nie mnie to oceniać. Po pierwszej minucie nie miałam już ochoty walczyć - mówiła zapłakana Angela Carini po tym, jak w pierwszej rundzie igrzysk w Paryżu poddała pojedynek z Imane Khelif. O jej zachowaniu nieco ponad rok temu dyskutował cały świat. A wszystko w kontekście podnoszonych wątpliwości czy Khelif powinna walczyć z kobietami. Późniejsza złota medalistka rok wcześniej została zdyskwalifikowana z mistrzostw świata po tym, jak rzekomo "nie przeszła" testów płci. Z krzywdzącymi komentarzami nie spotkała się jednak tylko Algierka. Sprawa mocno odbiła się również na Carini.
REKLAMA
Zobacz wideo Tak je przywitali
Rywalka Khelif przerwała milczenie. Wszystko pokazała. "Czy zastanawialiście się kiedyś..."
Oczywiście wiele osób stanęło po jej stronie, w tym premier Włoch Giorga Meloni czy inne postaci z prawej strony sceny politycznej. Wspierała ją także spora część internautów. "Carini powinna pozwać MKOl", "wstyd", "dla mnie to ona jest prawdziwą bohaterką i zwyciężczynią" - mogliśmy przeczytać wówczas na platformie X. Z drugiej zaś strony Włoszka spotkała się z olbrzymim hejtem.
Kilka dni temu w specjalnym nagraniu na Instagramie opublikowała sceeny obrzydliwych wiadomości, jakie wówczas otrzymywała. Kibice śmiali się z jej łez, nazywali ją "tchórzem", "hańbą włoskiej reprezentacji" i kazali jej "nie wracać na igrzyska olimpijskie". Wszystko to w prześmiewczym i szyderczym tonie. - Czy zastanawialiście się kiedyś, jak trudno było mi stawić czoła tym słowom? Co musiałam znosić dzień po dniu? Z czym musiałam się mierzyć w milczeniu, chroniąc swoje zdrowie przed głupim portalem społecznościowym, przed ludźmi, którzy mówią i wypowiadają słowa bez zastanowienia? - pytała z żalem pięściarka w emocjonalnym wpisie.
Carini wróciła do igrzysk w Paryżu. "Ta rana, krwawi i boli"
Okazuje się, iż Carini bardzo ciężko zniosła tamte komentarze. Do tego stopnia, iż na pewien czas zrezygnowała z dalszych startów. - Dla wielu łatwo jest zapomnieć o przeszłości, ale w moim przypadku tak nie było. Ta przeszłość naznaczyła moje życie. Ta przeszłość pozostawiła we mnie rany, które staram się leczyć dzień po dniu, ale ta zakażona rana, krwawi i boli. Ta przeszłość zmieniła i zniszczyła moją karierę, budowaną rok po roku poświęceniami, poświęceniem, wytrwałością i ogromną pasją… Tej kariery nie doceniają i umniejszają ją ci, którzy wolą się pośmiać przez chwilę i rzucić w ciebie kamieniem - ciągnęła Włoszka.
Ostatecznie Carini wznowiła karierę w grudniu zeszłego roku. - Odkładając na bok wszelkie rozczarowania, wróciłam na ring, potwierdzając swoją pozycję mistrzyni Włoch i przywożąc do domu medale z ważnych międzynarodowych turniejów. Te słowa nie zmienią świata, nie sprawią, iż ludzie staną się milsi. Ale przynajmniej zachęcam wszystkich do refleksji… słowo czy gest mogą zranić i zniszczyć człowieka - zaapelowała na koniec.