Powrót do przeszłości – jak Sainz stracił mistrzostwo na 500 metrów przed metą

rallypl.com 7 godzin temu

Rok 1998 zapisał się w historii sportów motorowych jako jeden z najbardziej dramatycznych i emocjonujących sezonów Rajdowych Mistrzostw Świata (WRC).

Rywalizacja pomiędzy dwoma gigantami, Tommim Mäkinenem a Carlosem Sainzem, trzymała w napięciu fanów na całym świecie aż do ostatniego metra, tworząc historię pełną zwrotów akcji i niespodziewanych zakończeń.

Początek sezonu: Droga pod górę dla Mäkinena

Początek sezonu nie układał się po myśli Tommiego Mäkinena. Fin, uznawany za jednego z czołowych kierowców, borykał się z licznymi problemami. Seria wycofań z rajdów, spowodowanych awariami technicznymi i błędami, sprawiła, iż w połowie sezonu zajmował odległe, szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Krytycy zaczęli już spisywać go na straty, a jego szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego wydawały się bliskie zeru. Niewielu wierzyło, iż Mäkinen zdoła odrobić tak dużą stratę do liderów, zwłaszcza do konsekwentnego i niezwykle szybkiego Carlosa Sainza.

Zobacz też: Ford powraca na Pikes Peak z nowym potworem!

Spektakularny powrót na szczyt

Jednak druga połowa sezonu przyniosła niesamowity zwrot akcji, który przeszedł do historii WRC. Mäkinen i zespół Mitsubishi dokonali spektakularnego powrotu, demonstrując niesamowitą determinację i doskonałe przygotowanie techniczne. Fin, znany ze swojej agresywnej, ale precyzyjnej jazdy, wygrał trzy rajdy z rzędu: najpierw na szybkich szutrach Finlandii, potem na krętych, asfaltowych odcinkach Włoch, by wreszcie zatriumfować w Australii. Ten imponujący hat-trick pozwolił Mäkinenowi nie tylko nadrobić straty, ale również objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej przed decydującą rundą – legendarnym Rajdem Wielkiej Brytanii, znanym z wymagających, często błotnistych tras.

Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

Rajd Wielkiej Brytanii: Pech Mäkinena i szansa Sainza

Rajd Wielkiej Brytanii, znany również jako Rajd RAC, zawsze był areną dramatycznych wydarzeń. Dla Mäkinena ten rajd rozpoczął się pechowo. Na jednym z odcinków specjalnych, jego Mitsubishi zderzyło się z niewidoczną plamą oleju na drodze, co spowodowało uszkodzenie koła i zmusiło go do wycofania się z rywalizacji. W tym momencie los tytułu mistrzowskiego znalazł się całkowicie w rękach Carlosa Sainza. Hiszpan, jeżdżący wówczas Toyotą Corollą WRC, musiał jedynie dojechać na czwartym miejscu lub lepszym, aby sięgnąć po swój upragniony tytuł mistrza świata. Presja była ogromna, ale doświadczenie Sainza sugerowało, iż sprosta wyzwaniu.

Dramat na ostatniej prostej

Gdy Mäkinen pakował się, gotowy do powrotu do domu z poczuciem porażki, Carlos Sainz zbliżał się do mety ostatniego etapu rajdu. Świat wstrzymał oddech. Kibice i komentatorzy przygotowywali się do fetowania hiszpańskiego mistrza. Jednak zaledwie 500 metrów przed metą ostatniego odcinka specjalnego, gdy Sainz miał już mistrzostwo w zasięgu ręki, silnik jego Toyoty Corolli odmówił posłuszeństwa. Samochód zatrzymał się, a Sainz i jego pilot, Luis Moya, z niedowierzaniem patrzyli, jak ich marzenia o tytule rozwiewają się w dymie ulatującym spod maski. To był szok dla wszystkich – jeden z najbardziej brutalnych i niesprawiedliwych momentów w historii WRC.

Tommi Mäkinen, który był już mentalnie pogodzony z przegraną, otrzymał telefoniczną wiadomość o awarii Sainza. Ta informacja dotarła do niego niczym grom z jasnego nieba. W jednej chwili jego los się odmienił, a poczucie porażki ustąpiło miejsca euforii. Dzięki nieszczęściu rywala, Tommi Mäkinen, w najbardziej niespodziewany sposób, zdobył swój trzeci z rzędu tytuł mistrza świata kierowców w 1998 roku. Sezon 1998 pokazał, iż w rajdach, podobnie jak w życiu, wszystko jest możliwe aż do ostatniego metra, a los potrafi pisać najbardziej niewiarygodne scenariusze.

Idź do oryginalnego materiału