PSG nie miało litości! Klub reprezentanta Polski zdemolowany w Lidze Mistrzów

2 godzin temu
Absolutna dominacja PSG w ich pierwszym meczu nowego sezonu Ligi Mistrzów! Zwycięzcy ubiegłorocznej edycji nie mieli najmniejszego kłopotu ze zdominowaniem i rozbiciem 4:0 wyjątkowo słabiutkiej w tym meczu Atalanty Bergamo. Gdyby byli skuteczniejsi, wygraliby co najmniej dwa razy wyżej. Nicola Zalewski dość niespodziewanie nie pojawił się na boisku.
Minęły już niecałe cztery miesiące odkąd PSG spełniło swoje największe marzenie. Paryżanie wygrali Ligę Mistrzów w wielkim stylu (5:0 w finale z Interem Mediolan) i zostali drugim w historii francuskim klubem (po Olympique Marsylii), który tego dokonał. Żaden francuski klub natomiast jeszcze nie obronił tego trofeum. PSG z pewnością chętnie byłoby tym razem pierwsze, a droga do tej obrony zaczęła się właśnie teraz. Nie do końca w takim składzie, jak chciałby tego trener Luis Enrique, bo po meczach kadry narodowej kontuzjowani są Ousmane Dembele i Desire Doue, ale teraz.


REKLAMA


Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca


Atalanta chce się ułożyć na nowo
Pierwszą przeszkodą, na jaką Paryżanie natrafili, była Atalanta Bergamo. "Nowa" Atalanta, bo pierwszy raz od lat już bez Gian Piero Gasperiniego na ławce (odszedł do AS Romy), za to z Ivanem Juriciem. Oraz Nicolą Zalewskim. Polak przeszedł do Bergamo latem z Interu Mediolan i błyszczy formą. W ostatnim meczu ligowym z Lecce strzelił gola i zanotował asystę. Nagroda? Otóż... ławka. Trener Jurić postanowił, iż przeciwko PSG da szansę 21-letniemu Włochowi Lorenzo Bernasconiemu (5 min w seniorskiej piłce), a Zalewski zacznie jako rezerwowy.


PSG gwałtownie pokazało kto tu rządzi
Można w piłce nożnej wrzucić rywala na karuzelę, ale to, na co Atalantę w pierwszym kwadransie wrzuciło PSG, to nie była karuzela. To był najbardziej pokręcony rollercoaster, jaki można sobie wymyślić. Tam już po dziesięciu minutach mogło być 3:0, a po kolejnych pięciu 4:0! Paradoks całej sytuacji był taki, iż gdzie kapitalne okazje marnowali Bradley Barcola, Hakimi i Nuno Mendes, tam poradził sobie środkowy obrońca. Już w 3. minucie meczu Marquinhos odebrał piłkę Danielowi Maldiniemu (tak, to syn Paolo), a raptem chwilę później wpakował futbolówkę do siatki po podaniu od Fabiana Ruiza.


Atalanta przez całą pierwszą połowę była w stanie tylko raz poklepać piłkę w polu karnym rywali, ale wszystko zmarnował Odilon Kossounou strzałem rodem z futbolu amerykańskiego. PSG z kolei po szalonym pierwszym kwadransie już aż tak nie cisnęło. Mimo to kolejnego gola udało im się strzelić. W 39. minucie Chwicza Kwaracchelia idealnie przymierzył tuż zza linii szesnastego metra. Nikt z obrońców Atalanty choćby nie próbował mu przeszkadzać.
Żenujący rzut karny tylko trochę złagodził wyrok Atalancie
Przed przerwą PSG miało jeszcze jedną znakomitą szansę. Yunus Musah przypadkowo zdeptał w polu karnym stopę Marquinhosa. Faul pechowy, ale niepodważalny. W 44. minucie do piłki podszedł Bradley Barcola i kompletnie zmarnował rzut karny. Nie wziął rozbiegu, uderzył niemal z miejsca, a do tego beznadziejnie. Żenujące wykonanie, ale na jego szczęście w dobrze układającym się dla PSG meczu.


PSG dostało bardzo słabego rywala. Im samym brakło jedynie litości
Atalanta patrząc na sam wynik mogła jeszcze marzyć o remontadzie. Przy czym potrzeba było znacznie lepszej gry. Z tym natomiast było krucho. Zresztą sześć minut drugiej połowy minęło i już PSG zamknęło ten mecz. Nuno Mendes z dziecinną łatwością wdarł się w pole karne i z dość ostrego kąta uderzył przy bliższym słupku. Carnesecchi nie powinien był tego wpuścić, a jednak to zrobił.


Po tej sytuacji na boisku działo się bardzo niewiele. PSG już się nie spieszyło, a Atalanta nie miała w sobie krzty wiary. Kompletnie zawalony mecz. W dodatku bez Nicoli Zalewskiego wpuszczonego na boisko. Nie zdziwiłyby nas jakieś zdrowotne powody takiego stanu rzeczy, bo biorąc pod uwagę jego formę, rezygnowanie z niego w tak źle układającym się meczu, byłoby co najmniej dziwne bez wymuszonego powodu.
Na sam koniec meczu, już w doliczonym czasie gry, Atalanta podsumowała idealnie to spotkanie w swoim wykonaniu. Bellanova we własnym polu karnym chciał podać do bramkarza, ale zrobił to tak lekko, iż wyszło podanie do Goncalo Ramosa. Portugalski napastnik skorzystał z prezentu i ustalił wynik meczu na 4:0. PSG bez kłopotów wygrało, a Atalanta nie wywiesiła białej flagi. Ona już weszła na stadion ją niosąc.
PSG - Atalanta Bergamo 4:0 (Marquinhos 3', Kwaracchelia 39', Mendes 51', Ramos 90+1')


PSG: Chevalier - Hakimi, Marquinhos, Pacho, Mendes (75. Zabarny) - Neves (58. Ramos), Vitinha, Ruiz (55. Lee) - Kwaracchelia (75. Mbaye), Mayulu (55. Zaire-Emery), Barcola
Trener: Luis Enrique
Atalanta: Carnesecchi - Odilon, Hien, Djimsiti (75. Scalvini) - Bellanova, Musah (75. Brescianini), de Roon, Bernasconi - Pasalić - Maldini (46. Krstović), De Ketelaere (46. Samardzić)
Trener: Ivan Jurić
Sędzia: Sandro Scharer (Szwajcaria)
Żółte kartki: Musah (Atalanta)
Idź do oryginalnego materiału