Sezon ekstraklasy wkracza w decydującą fazę, a w sobotę rozpoczęto 31. kolejkę gier. Na początek uwaga kibiców skupiła się na stadionie w Mielcu, gdzie walczącą o utrzymanie Stal chciała utrzeć nosa faworytowi do mistrzowskiego tytułu - Rakowowi Częstochowa. Zadanie jawiło się jako to z gatunku tych niemal niewykonalnych.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda
Stal do meczu z Rakowem przystępowała po serii 10 meczów bez zwycięstwa z rzędu. Cztery ostatnie rezultaty (trzy remisy i porażka) to efekt kadencji Ivana Djurdjevicia, który choć obudził nieco drużynę z letargu, to nie potrafił pokonać Lechii Gdańsk, prowadząc z nią 2:0.
Częstochowianie w ostatnich 10 meczach ponieśli z kolei tylko jedną porażkę. W Szczecinie nie dali rady Pogoni, przegrywając po golu Linusa Wahlqvista. Drużyna Marka Papszuna w żadnym wypadku nie mogła jednak podchodzić do sobotniego starcia z nastawieniem, iż trzy punkty zdobędą się same. Wszyscy mieli bowiem w pamięci to, co wydarzyło się 2 listopada ubiegłego roku w meczu 14. kolejki. Wówczas na stadionie w Częstochowie dopiero w doliczonym czasie gry zwycięskiego gola dla Rakowa z rzutu karnego zdobył Jonatan Brunes.
Raków Częstochowa zrobił kolejny krok do mistrzostwa. Zadecydowało ostatnie 20 minut
W sobotnie spotkanie lepiej weszli goście z Częstochowy, a w siódmej minucie bramkarzowi Stali, wypożyczonemu z Rakowa Jakubowi Mądrzykowi, przeleciała przed oczami jego poniedziałkowa katastrofa z Zagłębiem Lubin. Po strzale z dystansu Władysława Koczerhina Mądrzyk omal nie wpuścił prostej do złapania piłki do bramki, ale zdążył ją sięgnąć na linii bramkowej. Ukrainiec w pierwszej połowie jeszcze dwa razy próbował uderzeń zza pola karnego, ale już nie sprawił problemów bramkarzowi Stali.
Stal obudziła się wraz z upływem kwadransa, gdy sam na sam z Kacprem Trelowskim wyszedł rozpędzony Fryderyk Gerbowski. Skrzydłowy gospodarzy huknął pod poprzeczkę, ale Trelowski zdołał świetnie zbić piłkę na obramowanie swojej bramki, chroniąc swój zespół przed stratą gola. Kilka minut później uderzenie z ostrego kąta Damiana Kądziora minęło bramkę lidera ekstraklasy.
W końcówce pierwszej części gry groźniejszy był już Raków. Najpierw w 35. minucie doskonałej sytuacji nie wykorzystał Ivi Lopez, który z pięciu metrów uderzył głową dokładnie tam, gdzie stał Jakub Mądrzyk. Sześć minut później z kolei piłka już wpadła do bramki gospodarzy. Po składnej akcji Rakowa i dograniu Władysława Koczerhina spod linii końcowej skutecznym strzałem popisał się Jonatan Braut Brunes, tyle iż po interwencji VAR okazało się, iż Koczerhin był w tym ataku na spalonym. Bezbramkowa pierwsza połowa zakończyła się niecelnym uderzeniem z kilku metrów Damiana Kądziora.
Od początku drugiej części gry w Mielcu kompletnie popsuła się pogoda. Obfite opady deszczu, a także porywisty wiatr zepsuł także widowisko przy ul. Solskiego. Mimo dość wyraźnej przewagi Rakowa Częstochowa na konkrety trzeba było czekać aż do 69. minuty, gdy po kolejnym strzale z dystansu Władysława Koczerhina ponownie dobrą interwencją popisał się Jakub Mądrzyk.
W 73. minucie jednak i on skapitulował, a Raków objął prowadzenie. Potrzebny do tego był rzut rożny, po którym gospodarze wybili piłkę spod linii bramkowej prosto pod nogi rezerwowego Petera Baratha, a ten pewnym uderzeniem z sześciu metrów otworzył wynik tego meczu. Można jednak się zastanawiać, czy w tej sytuacji bramkarzowi Jakubowi Mądrzykowi nie przeszkadzał stojący na pozycji spalonej jeden z piłkarzy Rakowa. Sędzia Patryk Gryckiewicz i VAR tego gola jednak uznali.
Dziewięć minut później było już 0:2. Po świetnej akcji i dośrodkowaniu z lewego skrzydła Iviego Lopeza precyzyjnym strzałem głową popisał się Jonatan Braut Brunes, zdobywając swoją 12. bramkę w tym sezonie.
Raków Częstochowa tego już nie wypuścił i pewnie zwyciężył na wyjeździe ze Stalą Mielec 2:0. Dzięki temu zespół Marka Papszuna umocnił się na prowadzeniu w tabeli Ekstraklasy - ma już pięć punktów przewagi nad Lechem Poznań i dziesięć nad Jagiellonią Białystok, które jednak jeszcze rozegrają swoje spotkania 31. serii gier.
W 32. kolejce Raków zagra u siebie z Jagiellonią Białystok (10 maja, 20:15), a w tym meczu będzie musiał sobie radzić bez trenera Marka Papszuna, który w Mielcu obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie. Stal Mielec z kolei pojedzie do Niepołomic na mecz z walczącą o utrzymanie Puszczą (12 maja, 19:00).
Stal Mielec - Raków Częstochowa 0:2 (0:0)
Gole: Barath 73', Brunes 82'.
Stal Mielec: Mądrzyk (gk) - Esselink, Matras, Wlazło (k) - Wołkowicz, Knap (77' Hannola), Guillaumier, Jaunzems -Kądzior (65' Domański), Gerbowski (65' Krykun) - Wolsztyński (77' Beauguel)
trener: Ivan Djurdjević
Raków Częstochowa: Trelowski (gk) - Mosór (66' Barath), Arsenić (k), Svarnas - Jean Carlos (76' Rodin), Berggren, Koczerhin (85' Lederman), Amorim - Jesus Diaz (66' Makuch), Ivi Lopez - Brunes (85' Rocha).
trener: Marek Papszun
sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń)
żółte kartki: Papszun (trener Rakowa).