Rzeźnia i walka do ostatniego biegu. Tak otworzyli nowy sezon

speedwaynews.pl 3 tygodni temu

Brutalne przywiatanie z wyższym poziomem rozgrywkowym

„Jaskółki” jako jeden z dwóch ośrodków otrzymał w tym roku licencję nadzorowaną. Co to oznacza w praktyce? Działacze tego klubu muszą regularnie przesyłać sprawozdania czy sytuacja w klubie normuje się jak należy lub też nie. Co by jednak nie mówić, awans ten do Metalkas 2. Ekstraligi był im niezwykle potrzebny, bowiem dzięki temu mogli otrzymać chociażby dodatkowe finansowanie. I tak się właśnie stało, bo sprawy w swoje ręce wziął Urząd Marszałkowski, przyznając między innymi dotację w wysokości 5 milionów złotych na modernizację stadionu. Ta rozpoczęła się… tuż przed inauguracją sezonu, wobec czego ich pierwszy mecz z Moonfin Malesą Ostrów został przełożony, a nowy termin poznamy dopiero wtedy, gdy tor uzyska licencję.

Okres transferowy dla trzykrotnego Drużynowego Mistrza Polski także nie był usłany różami, ponieważ mimo przedłużenia umowy z liderami – Timo Lahtim i Marko Lewiszynem, a także zakontraktowaniem Mateja Žagara czy Mateusza Szczepaniaka kadra nie została zamknięta ze względu na brak zawodnika U24. Co prawda lukę tę udało się „teoretycznie” załatać tuż przed starciem z Unią Leszno, kontraktując Frasera Bowesa, jednak w praktyce Australijczyk mógł być jedynie rezerwowym, gdyż Unia Tarnów dysponuje tylko jednym Polakiem seniorem. Dodatkowo udało się jeszcze wypożyczyć z Rybnika młodzieżowca – Radosława Kowalskiego.

Z taką mieszanką i problemami beniaminek pierwszej ligi udał się na wyjazd do Leszna. Efekt? Bolesne zderzenie z zapleczem rozgrywek najlepszej ligi świata. Porażka 26-63 zdecydowanie chluby nie przynosi, a jedynym jasnym punktem był Timo Lahti, który za chwilę z tego zespołu może… odejść. Oczywiście żadne decyzje w tym temacie jeszcze nie zapadły, więc tarnowscy sympatycy muszą uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać na lepsze jutro. Na kolejne spotkanie podopieczni Stanisława Burzy udadzą się 4 maja do Łodzi.

Autona Unia Tarnów – Marko Lewiszyn

Parę niedociągnięć pozostaje

Stal Gorzów to kolejny zespół, dopuszczony do polskich rozgrywek na zasadzie licencji nadzorowanej. Odkąd okazało się, iż żółto-niebiescy są zadłużeni na ponad 12 milionów złotych, rozpoczęto działania naprawcze. Stery objął Dariusz Wróbel, a do dymisji podali się Waldemar Sadowski i Daniel Miłostan. Nowymi członkami zarządu zostali Patryk Broszko, Jacek Gumowski, Monika Piaskowska, Krzysztof Hauba oraz Paweł Maćkowiak. Z kolei nową radę nadzorczą stworzyli Zbigniew Głuchy, Jacek Wojciechowski, Ewa Staszak, Grzegorz Lewandowski i Wojciech Maciejewski.

Nowi ludzie stanęli przed trudnym zadaniem, bo oprócz spłacenia zobowiązań należało też zadbać o kadrę na sezon 2025 i naprawiać nadszarpniętą opinię po kontrowersyjnych zwolnieniach Stanisława Chomskiego czy Szymona Woźniaka. Póki co wygląda na to, iż ekstraligowiec z każdym dniem odzyskuje tak zwany vigor i małymi kroczkami stara się odzyskać ciągłość finansową. Podpisanie sponsora tytularnego Gezet, a także sprzedanie prawa do nazwy stadionu Gospodarczemu Bankowi Spółdzielczemu w Gorzowie ma tylko pomóc klubowi.

Jeśli chodzi już jednak o PGE Ekstraligę to Stal podobnie jak Unia, nie posiada zawodnika do lat 24. W tę rolę wcielą się Oskar Paluch wraz z Hubertem Jabłońskim, którzy w każdym ze spotkań otrzymają po pięć wyścigów. Wychowanek ze swojej roli wywiązał się wzorowo, wywalczając 11 punktów. jeżeli chodzi o pozostałych to zdecydowanie nie zawiódł Anders Thomsen, a Martin Vaculík po wzorowym początku miał fatalną końcówkę. Zawiedli Oskar Fajfer z Andrzejem Lebiediewiem, także jak mawia klasyk z polskiego filmu Kiler – „Moim zdaniem, według mnie, kilka niedociągnięć jest”. Sam wynik rozstrzygnął się dopiero w biegach nominowanych, więc to pozastawia nadzieję, iż w kolejnych meczach będzie lepiej.

Gezet Stal Gorzów – Adam Bednar, Oskar Fajfer, Anders Thomsen, Oskar Paluch
Idź do oryginalnego materiału