"Zagrożenie atakiem z powietrza. Zachowaj szczególną ostrożność. Stosuj się do poleceń służb. Oczekuj dalszych komunikatów" - taką wiadomość z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa otrzymali w sobotę mieszkańcy powiatów: chełmskiego, krasnostawskiego, łęczyńskiego, świdnickiego i włodawskiego w województwie lubelskim. Wszystko to miało związek ze spodziewanym kolejnym naruszeniem polskiej strefy powietrznej przez drony. Jednocześnie lokalne władze wydały polecenie, by uruchomić syreny ostrzegawcze. Te usłyszeli także piłkarze i kibice podczas jednego z meczów III ligi.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki "boiskowym" synem Urbana? "Miałem z nim wyjątkową relację w Legii"
Syreny w trakcie meczu. Tak zachowali się piłkarze. "Wszyscy przejęci"
Chodzi o starcie Świdniczanki Świdnik z drugą drużyną Cracovii. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym zarejestrowano moment alarmu. - Urywek z aktualnie rozgrywanego meczu, w Świdniku na ul.Turystycznej. Kilka kilometrów od lotniska - napisał na portalu X jeden z internautów.
Wideo natychmiast rozpętało gigantyczną burzę. Dlaczego? Wszystko przez reakcję zgromadzonych na stadionie piłkarzy i kibiców, a adekwatnie jej brak. Mimo dźwięku syren spotkanie nie zostało przerwane, a wszyscy byli zajęci grą, co od razu wytknęli komentujący. "Wszyscy przejęci", "Dobrze, iż sobie coś z tego robią" - pisali ironicznie. "Doskonale widać, iż nie zdajemy sobie sprawy z ew. powagi sytuacji. "To jest trochę tak jak jest ograniczenie do 40 km/h. Nikt tyle nie jedzie, bo przecież nic się nie stanie. Po kilku pierwszych ofiarach przyjdzie refleksja - dodał inny.
Obrazki ze Świdnika wywołały szok. "Nie reagują, bo..."
Znaleźli się jednak i tacy, którzy bronili zachowania ludzi obecnych na meczu. "Nie reagują, bo syreny wyją co wyjazd OSP, więc ludzie są przyzwyczajeni, a żadnego innego systemu ochrony cywilnej nie mamy" - zauważył jeden z komentujących. "Do osób piszących, iż nikt sobie nic nie robi. Jest to nieprawda. Jako osoba, co była na tym meczu, mogę powiedzieć, iż dużo osób zaczęło sprawdzać, co się dzieje i co i jak, ale jeszcze nic wtedy nikt nie wiedział i może to tak wyglądać" - tłumaczył kolejny.
Na szczęście tym razem obyło się bez tragedii, bo alarm niedługo został odwołany. Scena ze Świdnika z pewnością wymaga jednak wyciągnięcia wniosków, co robić w podobnych sytuacjach. Sam mecz zakończył się zwycięstwem rezerw Cracovii 2:1.