Trener Włókniarza mówi wprost. „Kamień na sercu będzie jeszcze długo”

speedwaynews.pl 6 godzin temu

Pojedynek pomiędzy częstochowianami a rybniczanami dostarczył kibicom sporo emocji. Na torze zawodnicy popisywali się świetnymi atakami oraz jazdą defensywną, a wynik przez większość spotkania był niezwykle wyrównany. W końcówce meczu to biało-zieloni dopięli swego i ostatecznie triumfowali 51:39. Dla Włókniarza pojedynek z beniaminkiem to nie był jednak „spacerek”.

Nigdy nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. Naprawdę zdarzało mi się przegrywać mecze, nie do przegrania, ale także zdarzało się wygrywać mecze nie do wygrania. W tej lidze nie można mówić o łatwych przeciwnikach. ROW dzisiaj nam się postawił. Maksym Drabik odjechał bardzo dobre zawody, a Rohan Tungate był nie do dogonienia w pierwszej części zawodów. Można się było spodziewać, iż to spotkanie nie będzie należeć do najłatwiejszych – przyznał twardo stąpający po ziemi Mariusz Staszewski.

W szeregach „Lwów” imponuje formą Piotr Pawlicki. Młodszy z braci zdobył w niedzielny wieczór płatny komplet punktów. Bardzo dobrze spisał się także Mads Hansen. Duńczyk po zerze w pierwszym wyścigu zdobył aż 9 punktów i 2 bonusy w pozostałych czterech gonitwach. Rozczarował nieco Jason Doyle. Australijczyk w pięciu wyścigach zapisał przy swoim nazwisku zaledwie 6 „oczek”. Indywidualny Mistrz Świata z 2017 roku został między innymi wykluczony za drugie ostrzeżenie. Były zawodnik GKM-u „czołgał się” jednak w niemal każdym swoim wyścigu.

Jason od jakiegoś czasu ma problemy ze sprzętem, z którymi stara się uporać. Myślę, iż na następne zawody będzie już normalnym Jasonem w optymalnej formie. Bez jednego z liderów idzie troszkę gorzej. Pozostali zawodnicy udźwignęli jednak ciężar poprowadzenia drużyny do wygranej – wyjaśnił 50-latek.

Uporali się z największymi problemami

Co ważne, częstochowski tor podczas rywalizacji „Lwów” z „Rekinami” był bardzo zbliżony do tego, na którym miejscowi podejmowali Gezet Stal Gorzów. Nawierzchnia na Krono-Plast w ostatnich latach nie pomagała gospodarzom, a przynajmniej tak tłumaczono domowe przegrane, które zdarzały się dosyć często. Wydaje się, iż ten problem został na razie rozwiązany. Ponownie mogliśmy zobaczyć dość twardy tor, a czasy wyścigów były zbliżone do tych sprzed dwóch tygodni.

Mówiąc szczerze to ten tor był podobny do tego, który był na meczu z Gorzowem. Jakichś większych zmian co do jego przygotowania nie przewidujemy. jeżeli już to będą to tylko drobne korekty. Nie możemy jednak się teraz rozluźniać. Kamień na sercu będzie jeszcze długo, a do końca sezonu jeszcze daleko. Wtedy będziemy mogli ocenić wynik z perspektywy całego roku – uciął trener Krono-Plast Włókniarza.

Podczas zebrań w przerwach pomiędzy biegami czy odprawy przedmeczowej możemy usłyszeć wiele rozmów wśród zawodników Włókniarza. Widać, iż dogadują się dobrze zarówno w parku maszyn, jak i na torze. Przykładem może być wyścig jedenasty. Maksym Drabik gonił Kacpra Worynę, ale ten umiejętnie zamykał mu krawężnik i spowalniał rywala. Na ostatnim łuku wykorzystał to Piotr Pawlicki, który wyprzedził kapitana ROW-u Rybnik. Gołym okiem widać, iż atmosfera w częstochowskim klubie jest zdecydowanie lepsza niż w ostatnich latach.

Zwracamy uwagę na jazdę parą i żeby patrzeć za swoim kolegą z drużyny. Dzisiaj nam trudno szło, ale myślę, iż wolimy tak wygrywać niż przegrywać dwa wyjazdowe mecze w pięknym stylu jak to miało miejsce w Toruniu czy Lublinie. Atmosfera tutaj jest bardzo dobra, a zwycięstwa jeszcze bardziej ją budują. Chociaż mamy tak naprawdę same trudne mecze, więc na pewno łatwo nie będzie, ale pokazujemy, iż choćby w tych sytuacjach dajemy radę – optymistycznie zakończył Mariusz Staszewski.

Piotr Pawlicki – lider Włókniarza Częstochowa
Idź do oryginalnego materiału