Żużel. Kołodziej zabiera głos po buncie! Dostał… tajemniczy telefon! Prezes odpowiada!

4 tygodni temu

Nie milkną echa wtorkowych wydarzeń w Poznaniu. Część zawodników najpierw kwestionowała bezpieczeństwo na torze dotyczące wkopania dmuchanych band, a następnie odpuszczała gaz podczas biegów. W tym gronie był m.in. Janusz Kołodziej. Kapitan Fogo Unii Leszno odniósł się do całej sytuacji. To spotkało się z kontrą prezesa poznańskiego klubu, Jakuba Kozaczyka.

Szybko stało się jasne, iż z zawodami w stolicy Wielkopolski będą problemy. Choć turniej miał się zacząć o godz. 17:00, to zawodnicy protestowali, sami pracowali przy torze i dyskutowali z osobami funkcyjnymi.

Żużel. Szalone eliminacje IMP. Hampel i „Smyk” odpadli. Woźniak, Fajfer i Zengota wygrywają! – PoBandzie – Portal Sportowy

Prawdziwa farsa rozpoczęła się po rozpoczęciu zmagań. Zawodnicy zjeżdżali tuż po starcie z toru. Kulminację mieliśmy w gonitwie trzeciej, gdy jazdę odpuścili Janusz Kołodziej, Tobiasz Musielak oraz Norbert Krakowiak. Następnie wspomnianych trzech zawodników zrezygnowało ze startów z uwagi na problemy sprzętowe.

Od wczoraj trwa dyskusja co zrobić z tematem kwestionowania przez zawodników wkopania dmuchanych band. Niektórzy sugerują bardzo surowe kary, łącznie z zawieszeniem w lidze. Jak swoje stanowisko argumentuje Kołodziej? 40-latek przyznał, iż od momentu wypadku Taia Woffindena bardzo pieczołowicie sprawdza wkopywanie band. Zwołał specjalne spotkanie w Lesznie, pracował nad wkopywaniem band na domowym torze i interweniował podczas sparingu w Rybniku. Teraz przyszła jednak sytuacja w Poznaniu.

Kołodziej mówi o awanturze w Poznaniu

– Półtorej godziny przed zawodami mogłem przejść po pasie bezpieczeństwa i zobaczyć jak wygląda banda. O 16 mieliśmy odprawę i dopiero wtedy mogliśmy wejść na tor. Najpierw obszedłem tor pasem bezpieczeństwa. Idąc w kierunku parku maszyn zacząłem się przyglądać jak wygląda sznurek, który powinien być naciągnięty dość mocno, bo dociska bandę do ziemi. Zauważyłem, iż on zwisa. Zobaczyłem, iż pojawiły się „trytki” i on jest bardziej ponaciągany „trytkami” – zaczął Kołodziej w Kolegium Żużlowym Canal+Sport.

– Później była odprawa z sędzią i można było wyjść na tor. Było widać, iż banda nie jest wkopana, a tylko podsypana, czyli podnosimy kickboard i sypiemy. Normalnie powinien być wykopany rowek na 10 centymetrów i w to wkładamy tę bandę – dodaje.

Problemem zdaniem zawodnika było też to, iż gumowy fartuch nie został przysypany, jak sugeruje instrukcja. – To jest taka „pierdółka”. Tu było widać, iż organizatorowi nie zależy na tym. Wystarczyło podejść z łopatą i przysypać fartuch materiałem. To wzbudza niepokój. Być może trzeba zwrócić uwagę, bo nie wszystko jest dobrze zrobione – tłumaczył żużlowiec Byków.

materiał Canal Plus Sport

Kołodziej wyliczył niedociągnięcia

– Jak zbierzemy wszystko do kupy, iż lina leży, banda nie jest wkopana, tylko podkopana, a pod spodem jest beton, gdzie tak naprawdę jak podkopiemy bandę, to dajemy do niego styropian, żeby było bezpieczniej. Banda przede wszystkim nie powinna podskoczyć – kontynuował.

W programie poruszono też kwestię tego, iż znaczna część zawodników przystąpiła do zawodów i odjechała je w normalny sposób. – Nie do końca każdy wtopił się w to jak to powinno być zamontowane. Ci, co mówią, iż to przesada może są zbyt młodzi, mieli mało kontuzji. Walczę o to, aby było bezpieczniej, żeby ten sport rozwijać, żeby było coraz bezpieczniej i żebyśmy szli do przodu – podkreślał Kołodziej.

Zastanawiające było też zachowanie Piotra Pawlickiego. Żużlowiec Krono-Plast Włókniarza najpierw pracował przy bandach i je kwestionował, a potem odjechał turniej z dobrym skutkiem. – Podejrzewam, iż Piotrek bał się o zawieszenie o weekend. Ja też dostałem telefon, iż muszę w tych zawodach wystartować dwa razy, żebym nie został zawieszony i mógł pojechać do Krosna – opisywał zawodnik.

Żużel. Kołodzieja, Musielaka i Krakowiaka czekają kary? „Kpina z kibiców!” (WIDEO) – PoBandzie – Portal Sportowy

A jakie zdanie w sprawie zawodów miał sam arbiter? – Sędzia przede wszystkim pytał czemu tak późno. Późno, bo późno wychodzimy na tor, każdy się przebiera, grzane są motocykle. Chwilę trzeba pogadać, obejrzeć te materiały. Pokazałem sędziemu materiały, a przede wszystkim linę. Lina potem nagle była naciągnięta. Sędzia się pyta o to, co ja chcę, przecież jest dobrze. Ja lekko ją pociągnąłem, bo ktoś ją poprawił na trytkach. Ona się zluzowała dość konkretnie – zdradził Kołodziej.

Sprawę komentuje prezes poznańskiego klubu

Do całej sprawy odniosła się też druga strona, a więc prezes Jakub Kozaczyk, czyli szef Hunters PSŻ-u Poznań. – Nie było z naszej strony żadnej złej woli, żeby cokolwiek zrobić źle. Dla nas zdrowie zawodników też jest ważne. Zarówno pana Janusza, jak i pana Norberta, jak i wszystkich zawodników. Dnia 1 kwietnia odbył się na tym torze odbiór toru, pokazuję licencję. Odbiór odbył się bez uwag. Bandy nie były przez nas ruszane. Pan Janusz mówi, żebym sobie wynajął kopareczkę na dwa dni. Ja mam w firmie 20 tych kopareczek i przez tydzień te kopareczki pracowały. Rowek jest zrobiony, jest nasypane przy bandzie 10 centymetrów dodatkowych. Jak się zmierzy, to jest ich razem 20. Jest rowek dziesięciocentymetrowy i następnie pozostało przysypane 10 centymetrów – komentuje prezes poznańskiego klubu.

– Były na kołnierzu braki, oczywiście mogliśmy to poprawić, przepraszamy. Nie da się natomiast stwierdzić czy był rowek, czy nie, nie mając poziomicy. Ja jestem inżynierem od 2014 roku. Prowadzę firmę budowlaną, mam uprawnienia do budowy dróg, kanalizacji, wszystkiego. Żeby zmierzyć to wszystko potrzebna jest poziomica trzymetrowa oraz miara. Bez tego nie da się tego stwierdzić. jeżeli chodzi o montaż liny, to kieruję się dokumentem odbioru toru, iż wszystko było zrobione adekwatnie. Zrobimy wszystko ze swojej strony, żeby to, co można, poprawić. Sprawdzamy zagłębienie band, jest 20 centymetrów. Poprosiliśmy Tony’ego Briggsa o przyjazd i poradę. Będzie co do centymetra – odpowiadał Kozaczyk.

Atmosfera wciąż jest zatem bardzo napięta. Każdy trzyma swoją stronę i przedstawia argumenty. Najpewniej o tym, co dokładnie się wydarzyło w Poznaniu będzie decydować Główna Komisja Sportu Żużlowego. Na ten moment nie ma żadnych informacji o możliwych ewentualnych karach dla którejkolwiek ze stron.

Idź do oryginalnego materiału