Żużel. Latające motocykle, podzielony stadion i australijscy dziennikarze, czyli GP we Wrocławiu (REPORTAŻ)

5 godzin temu

Żużlowa sobota na wrocławskim stadionie, a raczej jego przyległościach, rozpoczęła się koncertem Taia Woffindena w strefie kibica. Co ciekawe, pomimo, iż miał on miejsce blisko siedem godzin przed zawodami, to fanów byłego zawodnika Sparty nie zabrakło.

– Przyjechaliśmy z Opola na tak naprawdę cały dzień przy żużlu. Pogoda na szczęcie dopisuje. Obejrzymy występ Taia, później kwalifikacje, pokręcimy się wokół stadionu i tak dotrwamy do samych zawodów. Jak widać, na scenie Tai też sobie radzi tak dobrze, jak na żużlowym torze – mówiło nam małżeństwo dopingujące na co dzień zespół Kolejarza Opole.

Żużel. Kurtz mówi o rekordzie na oczach mamy! „Była pierwszy raz na GP!” (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Za ten wybór słono zapłacił? Zmarzlik odpowiada! (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy

Muzyczny występ Taia nie był jedynym sobotnim akcentem związanym z tym zawodnikiem. O godzinie 16, tuż przed stadionem, odsłonięto pierwszą tablicę we wrocławskiej Alei Gwiazd. Została ona poświęcona właśnie Brytyjczykowi, który przez wiele lat zdobywał punkty dla wrocławskiej Sparty.

– Chodzę na żużel od 1960 roku. Tai wiele zrobił dla naszego klubu i bardzo fajny pomysł z tą Aleją Gwiazd. Szkoda tylko, iż nie odsłonięto dwóch gwiazd jednocześnie. Mimo wszystko, uważam, iż pierwsza powinna należeć do Kostka Pociejkowicza – komentował jeden z fanów Sparty starszego pokolenia.

O godzinie 14 wystartowały kwalifikacje do wieczornych zawodów. Pomimo faktu, iż za bilet wstępu należało zapłacić 20 złotych, to na frekwencję nie można było narzekać. Wedle naszych szacunków, walkę zawodników o cztery punkty do klasyfikacji generalnej cyklu śledziło około trzech tysięcy fanów.

– We Wrocławiu jakoś potrafią wszystko zrobić z głową. Mam tu na myśli promocję zawodów. Sporo osób jest na „sprincie”. To dodatkowy dochód, a zawodnicy nie jadą sami dla siebie. Miło patrzeć ilu jest tu kibiców. U nas w Gorzowie na sprincie to hulali zawodnicy oraz wiatr na trybunach – mówił nam ze śmiechem kibic z Gorzowa.

Żużel. Vojens wyjaśni wszystko. To najlepszy cykl od lat! (KLASYFIKACJA SGP) – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Co za dramaturgia! Kurtz wykiwał Zmarzlika i pisze historię! (RELACJA) – PoBandzie – Portal Sportowy


Z kibicem w zupełności się zgadzamy. We Wrocławiu, pomimo faktu, iż zawody jako takiej promocji nie potrzebowały, ponieważ bilety rozeszły się „błyskiem”, o Grand Prix było głośno. Promocji turnieju nie zabrakło w środkach komunikacji miejskiej, a tradycyjnie ponad dwieście flag, powiewając na wietrze, promowało zawody w różnych zakątkach miasta, z rynkiem na czele.

Po kwalifikacjach publiczność zgromadzona na stadionie, jak i ta dopiero w jego okolice napływająca, uwagę swą skupiała na miasteczku kibica, które – pisząc całkiem obiektywie – oferowało kibicom najwięcej atrakcji ze wszystkich tegorocznych „miasteczek” podczas rund Grand Prix. Tradycyjnie nie zabrakło stoisk organizatora cyklu oraz sponsorów imprezy. Swój sklep miał wystawiony startujący z „ dziką kartą” tego dnia Maciej Janowski.

– Jestem fanką Macieja Janowskiego, ale mam wrażenie, iż ceny u niego poszły nieco w górę. Bardzo podoba mi się bluza, ale prawie trzysta złotych to jednak sporo – oceniała asortyment odzieżowym zawodnika jedna z fanek.

Swoje stoisko miał również sponsor główny imprezy, firma De Walt. Nie zabrakło konkursu polegającego na wierceniu dziury, bynajmniej nie w „brzuchu”. Nagrodą za jej skuteczne wywiercenie była oczywiście wkrętarka z logiem sponsora.

Najwięcej tłumów w miasteczku kibica zgromadziła strefa producenta napojów energetycznych, Monster. Koncert Taia nie był jedyną atrakcją jaką przygotował sponsor. Tuż obok rozstawionej sceny odbyły się pokazy motocyklowe, które zachwyciły zgromadzonych kibiców. Oprócz tradycyjnych skoków na motocyklach można było obejrzeć również powietrzną „gimnastykę” skuterem śnieżnym.

– Rewelacyjna rzecz i naprawdę jest tutaj na co popatrzeć. To doskonały sposób na przyciągnięcie kibica. Niektóre akrobacje przyprawiają o zawrót głowy. „Goście” mają jaja, a szczególnie ten na skuterze śnieżnym. Pierwszy raz widzę na oczy, aby ktoś takie rzeczy potrafił na nim robić – komentował jeden z mieszkańców Wrocławia.


Gastronomia? Narzekać nie można. Każdy znalazł coś dla siebie. Od hot-doga, przez hamburgera na popcornie kończąc. Za ten ostatni należało zapłacić 12 złotych. Woda mineralna sześć złotych, napój gazowany wyceniono na dziesięć.

Bilety na sobotnie zawody były od wielu tygodni wyprzedane. Na „czarnym rynku” parę dni przed zawodami były one „desparatom” oferowane z dwu lub trzykrotną przebitką. jeżeli ktoś się spodziewał, iż bilety „koniki” będą sprzedawały pod stadionem, to musiał się mocno rozczarować. Pod obiektem można było spotkać osoby, ale te, które… poszukiwały biletów.

– Przyjechaliśmy pod stadion i liczyliśmy, iż może będzie ktoś kto biletu, a najlepiej dwóch będzie chciał się pozbyć – mówiła nam kobieta z zawieszoną na szyi kartą „Kupię bilety”.

Nic dziwnego, iż o bilety było tak trudno. Niedługo przed turniejem ucięliśmy sobie pogawędkę z przedstawicielami Sparty. Jak się okazuje, zainteresowanie imprezą było takie, iż wrocławianie byliby w stanie sprzedać… trzy Stadiony Olimpijskie!

Skąd przybyło najwięcej kibiców na sobotnią imprezę? Oczywiście wsród rodaków królował Dolny Śląsk. Nie brakowało jednak fanów żużla z Czech, Szwecji czy Niemiec.

– Przyjechaliśmy oczywiście dla Fredrika Lindgrena. Chcemy towarzyszyć mu w drodze po brązowy medal na każdych zawodach – mówili nam już mocno „wcięci” rodacy Lindgrena, ale jeszcze przed zawodami.

– Komu kibicujemy? Oczywiście Huckenbeckowi, ale w tym sezonie nie idzie mu najlepiej. Może karta odwróci się we Wrocławiu. Robimy żużlowy weekend. Jutro z Wrocławia ruszamy do Gorzowa na mecz z Włókniarzem, a stamtąd wracamy do Teterow – dodawali niemieccy fani żużla.

W sobotę Stadion Olimpijski był podzielony niczym dom w utworze „Arahja” zespołu Kult. Część kibiców dopingowała Australijczyka, Brady’ego Kurtza, część Bartosza Zmarzlika. O dziwo, podczas prezentacji tego ostatniego, słychać były również gwizdy. Co ciekawe, w miarę trwania zawodów i trwania doskonałej passy Zmarzlika sympatia kibiców „przechodziła” na jego stronę, ale do czasu. O tym potem.

– Dla mnie to niepojęte, żeby polscy kibice przy prezentacji gwizdali na najlepszego żużlowca w historii tej dyscypliny i jeszcze Waszego rodaka. Wiem, iż Wrocław to Kurtz, ale szacunek należy się każdemu – komentował jeden ze szwedzkich dziennikarzy.

Tych ostatnich na sobotnie zawody akredytowało się 103. Jak się okazało, wielu z nich, szczególnie tych młodych, nie do końca chyba znalazło się na adekwatnym dla siebie sektorze

– Ciężko mi to w ogóle komentować. Wielu z obecnych widzę po raz pierwszy, ale reakcje tak gwałtowne jak po wygranej Kurtza wśród młodych dziennikarzy widzę po raz pierwszy. Skakanie, krzyczenie. Paru wpadło w jakiś amok. Nie wiem czy to kibice czy dziennikarze. Choć z drugiej strony dziś dziennikarzem, a co gorsza jakimś w dodatku autorytetem, może być i autor paru postów na serwisie X. Jedno nie ulega wątpliwości, na trybunie prasowej królowali dziś australijscy dziennikarze. Biegle mówiący po polsku – komentował ze śmiechem jeden z dziennikarzy.

Wrocławskie zawody nic zmieniły w klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix. Bartosz Zmarzlik ma trzy punkty przewagi nad Bradym Kurtzem. Ostatniej odsłonie tegorocznego cyklu przyjrzymy się oczywiście również „zza kuchni” w Vojens.

Zawody i ich organizacja doskonała. Warto było przyjechać do Wrocławia. Jedyne co mnie smuci, to średnia postawa Macieja Janowskiego, którego jestem fanką. Z jego strony liczyłam na więcej, ale było widać, iż jego motocykle nie są jakieś mega szybkie. Już czekam na kolejne Grand Prix w stolicy Dolnego Śląsku – mówiła nam Pani Iwona z Gliwic.

Na koniec docenić trzeba też kolejny znakomity pokaz pirotechniczny. W kategorii „najlepsze fajerwerki” prezes Andrzej Rusko znów nie ma sobie równych. Był to z pewnością najbardziej imponujące show od Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu w 2023 roku.

Idź do oryginalnego materiału