Oskar Hurysz w ostatnim meczu PGE Ekstraligi dość sensacyjnie został jednym z liderów swojej drużyny. 19-latek na Motoarenie w Toruniu zdobył siedem punktów z bonusem, co było jego najlepszym występem w tym sezonie. Czy młodzieżowiec Falubazu potrzebował właśnie takiego przebłysku?
W ubiegłą niedzielę drużyna Stelmet Falubazu Zielona Góra przyjechała na toruńską Motoarenę, aby rywalizować w ramach dziesiątej kolejki PGE Ekstraligi. Motomyszy z trudnego terenu wywiozły tylko 37 punktów, a aż 18 z nich zdobył duet juniorski – Damian Ratajczak wraz z Oskarem Huryszem. Dla tego mniej doświadczonego był to najlepszy mecz w tym sezonie, ponieważ 19-latek przy swoim nazwisku zapisał siedem punktów z bonusem.
Warto dodać, iż sześć dni wcześniej młodzieżowiec Falubazu miał możliwość „potrenowania” w Toruniu w ramach rozgrywek Ekstraligi U24. Hurysz to spotkanie zakończył ze zdobyczą na poziomie dziesięciu punktów z dwoma bonusami. Warto jednak wspomnieć, iż sposób przygotowania toru był diametralnie inny, czego potwierdzeniem są czasy w obu tych spotkaniach. Mimo wszystko zapytaliśmy, czy poniedziałkowy występ przełożył się na niedzielne spotkanie, czy różnica była zbyt duża.
To będzie junior Sparty na sezon 2026? „To mógłby być dobry ruch”
Pawlicki przemówił po wypadku w Rybniku. U niego również wykryto złamania!
– Duża różnica, jeżeli chodzi o ten tor w porównaniu do tego, co było na Ekstralidze U24. Sekunda ponad, sekunda gorsza od rekordu toru, więc dzisiaj na pewno było znacznie twardziej, ale nie był to też taki typowo twardy „skalniak”.
Oskar Hurysz spotkanie zaczął od zwycięstwa w biegu juniorskim, a następnie za swoimi plecami przywiózł fenomenalnego w tym sezonie Patryka Dudka. Końcówka jednak nie ułożyła się po myśli 19-latka, ponieważ w czterech następnych wyścigach zdobył dwa punkty z bonusem, dwukrotnie pokonując Mikołaja Duchińskiego. Co było powodem słabszej końcówki zawodnika? Czy było to pogubienie ustawień, które działały na początku?
– Trochę tak, trochę kwestia tego, iż też nie jestem wybitnym startowcem, a pod koniec serii miałem już tylko czwarte i trzecie pole. No, nie były to dzisiaj łatwe pola, plus dwa głupie błędy na trasie. Szkoda, bo można było zapunktować w każdym biegu, na pewno. Ale to też daje do myślenia – iż cały czas jest dużo, dużo do poprawy, ale jednocześnie widać jakiś progres.
Ostatnio mieliśmy przyjemność porozmawiać z Huryszem między innymi o pojedynczych przebłyskach, które potrafią zbudować mental młodego zawodnika, pokazując mu, iż jest on w stanie wygrać z każdym. Młodzieżowiec Falubazu zwrócił jednak uwagę, iż te przebłyski mogą mieć też negatywny wpływ, ponieważ sam zawodnik może od siebie wymagać później za dużo. Jak było po niedzielnym meczu? Czy jest zadowolony, iż takowy przebłysk wystąpił, tak naprawdę pierwszy raz w tym sezonie?
Zawodnik Falubazu czeka na przebłysk. „Widać światełko w tunelu”
– No właśnie, rozmawialiśmy też – z tego, co pamiętam – o tym, iż chciałbym, żeby to nie były tylko przebłyski, ale jakaś taka stała stabilizacja. Ja przede wszystkim nie uważam, iż w poprzednim sezonie pokazałem jakąś ogromną formę. Wystarczy prześledzić mecze – to faktycznie były tylko przebłyski. W tym roku miałem po prostu trochę pecha, m.in. przez sporą liczbę upadków, ale czuję, iż jeżeli chodzi o jazdę, zrobiłem progres. Być może nie jest to jeszcze widoczne, ale myślę, a adekwatnie jestem pewien, iż będzie on widoczny w najbliższym czasie. – powiedział Oskar Hurysz w rozmowie z mediami po meczu w Toruniu.