Kolejna odsłona rywalizacji lewoskrętnych o ligowe punkty za nami. Było w ostatnich dniach ciekawie nie tylko na samych torach, ale i poza nimi. Jako, iż wyjazd do Szwecji za kilka godzin, to zerkniemy na „ciekawostki” w tempie ekspresowym tym razem.
Rybnik w końcu wygrywa i za to mu wielka chwała. Co ciekawe, Piotr Żyto przed meczem zorientował się, iż jak w programie 1 Polskiego Radia pojawia się Lato z Radiem, to zaczynają się wakacje i wakacje też zrobił byłemu mistrzowi na żużlu, a aktualnemu w „samouwielbieniu” Nickiemu Pedersenowi. Nie byłbym jednak sobą gdybym Rybnika się nie przyczepił.
Minus wielki za błazenadę Krzysztofa Mrozka podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Miałem nadzieję, iż PGE Ekstraliga, nakazując przeprowadzanie konferencji prasowych klubom dała tym średnio-mądrym jakieś wytyczne. Najwyraźniej nie, skoro prezes klubu bierze w niej udział jako… dziennikarz i pyta swojego zawodnika czy zostanie w klubie, a dziennikarza posądza o konieczność leczenia kompleksów, bo odważył się zadać niewygodne pytanie. Nie mam pewności, ale prezes, niestety, chyba wszystkich mierzy swoją miarą. Min strojonych przez panią prowadzącą konferencję choćby komentował nie będę.
Żużel. Ile potrwa przerwa Pawlickiego i Hansena? Są nowe wieści! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Włókniarz zleci z ligi? „Mogą podzielić los Unii” – PoBandzie – Portal Sportowy
Dla mnie to ośmieszanie tworu PGE Ekstraligi pod tytułem: „klub ma obowiązek przeprowadzić dwie konferencje prasowe w sezonie”. Konferencje to nie kabaret. Z drugiej jednak strony, jak w Rybniku władza się zmieni i „odstrzeli” prezesa, to sprawdzi się doskonale jako komik. Zadatki ma i to nie piszę tego złośliwie.
Z budynku klubowego wracamy na tor, gdzie Rekiny wygrały z Lwami. Gdybanie o tym, co by było gdyby do końca jechał Pawlicki dla mnie sensu nie ma. Liczą się wygrani. Sposoby niekoniecznie. Kontrowersje oczywiście po dziś dzień wywołuje wystawienie do powtórki ledwo żywego Madsa Hansena. Dla mnie osobiście to skandal, aby aż tak ryzykować zdrowie zawodnika po to, aby nie stracić nie ligowego, a meczowego punktu. Nie wiem czy pięć minut, jak wspominał w naszych poniedziałkowych pogadankach Remigiusz Substyk, wystarcza na stwierdzenie czy ktoś połamał żebra, ale gołym okiem było widać w TV, iż Mads jest po wypadku obecny, ale jakby na innej planecie.
Inna sprawa, iż do parkingu Hansen wkracza około piątej minuty po wypadku, a badany przez obiektywnego lekarza jest około ósmej minuty. Pytam się zatem jakim prawem wyjechał do powtórki biegu skoro czas minął? Po co komu ten przepis, skoro i tak przestrzegany nie jest. Zdaniem Wojciecha Stępniewskiego nie ma dobrej recepty na unikniecie sytuacji, w której niezdolny de facto zawodnik mocą długopisu lekarza klubowego staje się wyjątkowo zdolny, ale mamy jeszcze przecież coś takiego, jak sumienie i przysięga Hipokratesa, mówiąca między innymi o przestrzeganiu zasad moralnych przez lekarzy.
Domniemuję, iż w Częstochowie nie wszyscy lekarze biorą sobie ów zasadę do serca. „Numerów” ze zdolnością do jazdy pewnie nie unikniemy, ale proponuję, aby PGE Ekstraliga od kolejnego sezonu zatrudniła na mecze lekarzy z neutralnych ośrodków. Na pewno będzie jeszcze bardziej profesjonalnie. W końcu to najlepsza liga świata. Nie wiem czy taki manewr by pomógł. Na pewno nie zaszkodzi. Środki na to też się jakoś wygospodaruje, wszak najlepsza liga świata milionami stoi.
Żużel. Błąd lekarza przy badaniu Hansena w Rybniku?! Stanowczy głos! – PoBandzie – Portal Sportowy
Tylko martwi nie jadą w powtórce. Mówił swoim zawodnikom przed laty jeden z prezesów żużlowych. Lata minęły i nic się nie zmienia. Wynik ponad wszystko, aż przytrafi się tragedia i wtedy klub wysyłający niewiedzącego o bożym świecie zawodnika będzie się rozpisywał ile to ów lewoskrętny dla klubu nie zrobił. Na koniec, Szanowni działacze, parafrazując cytat z „Misia”: „A gdyby tu było nagle przedszkole itd… A gdyby Wasz syn, którego może nie macie, ale możecie mieć zszedłby do parkingu w takim stanie jak Hansen też jechałby w powtórce?”. Tyle.
W innym ciekawym pojedynku gorzowska Stal uległa Sparcie Wrocław. Nie na torze będę się jednak skupiał, a na tym jak mocno opluwany jest Anders Thomsen przez tych samych kibiców, którzy jeszcze nie tak dawno wyznawali mu publicznie swoją miłość. Wszyscy, jak jeden mąż, twierdzą: „nie jedzie, bo negocjuje nowy kontrakt”. Może negocjuje, może nie, jego sprawa, ale na chleb i na swoje wędki zarabia na torze. Brak punktów nie jest mu zatem na rękę.
Smutne, iż w pewien sposób takie sytuacje nakręca wszechobecna od maja giełda transferowa z jej głównym królem z WP Sportowych Faktów i wtórującym mu tworem pod nazwą „Kolegium Żużlowe”. Zgodzę się z kibicami, iż poszczególne redakcje w mniejszy lub większy hejt na zawodników naganiają, ale bardzo słabe jeżeli robi to, nazwijmy to, „mainstream” dziennikarstwa żużlowego poprzez podniecanie się przyniesionymi baśniami do studia przez króla transferów żużlowych. Czekam aż w sierpniu objawią się w „Kolegium Żużlowym” transfery na sezon 2027 i 2028. Panie Stępniewski, może warto zwrócić uwagę, wszak z portalem SF, żyjecie dobrze i partnersko jesteście poukładani, aby trochę Panowie z tą giełdą zwolnili i pamiętali, iż jeszcze mamy obecny sezon.
Nie zwalnia tempa również senator Komarnicki, który na naszych łamach hucznie zapowiada, iż tylko spadek powstrzyma Stal przed mocnymi transferami. Brawo. Jak to było mówione dobre parę miesięcy temu? Mamy plan oszczędnościowy i na pewno nie będziemy się licytowali. Nie wierzę politykom śpiewał przed laty zespół Tilt.
W tytule pojawia się Eintracht Frankfurt. Skąd przy żużlu piłkarska Bundesliga? Powód prosty i dla mnie smutno-śmieszny. Swego czasu GKSŻ czy PZM robił szkolenia medialne dla klubów. Najwyraźniej Kolejarz Opole wagarował lub był na spacerze w warszawskich łazienkach, skoro w ubiegłym tygodniu w swoich mediach społecznościowych wykorzystał bez jakiegokolwiek pozwolenia logo niemieckiego piłkarskiego klubu. Czujecie? Ot tak sobie wzięli.
Bogu dziękować, iż nie zajumali logo Barcelony, bo byłoby jeszcze śmieszniej. Nie wiem co z tym zrobi prezes Dziemba, ale Niemcy o „swoje” w Opolu się upomną. Trudno się patrzy, jak tak utytułowany klub systematycznie stacza się coraz niżej. Niestety, jeżeli ktoś tam się nie ocknie, to podejrzewam, iż za dwa lata na Wschodniej zamiast żużla ppolanie oglądali będą lady Biedronki, choć osobiście stawiałbym na Lidla, wszak Opole to byłe Oppeln.
Hitem jest też akcja pytań i odpowiedzi. Najpierw klub zaprosił fanów do zadawania pytań, a później wydał oświadczenie „naokoło”, a pod oświadczeniem zablokował komentarze. Patrząc na to, to bliżej do skojarzeń z pogrzebem, aniżeli jubileuszem klubu.
Obecnie stolica Opolszczyzny, o ile dumna może być z piosenki, o tyle przy żużlu może palić się ze wstydu. Panie Prezydencie Wiśniewski, za dwa lata wybory parlamentarne. Może pora po prostu wziąć i rozgonić to zbiegowisko i innym osobom powierzyć odbudowywanie legendarnego klubu?
I już zupełnie na koniec. Po raz pierwszy od dłuższego czasu obejrzałem sobie w TV mecz żużlowy. Padło z sympatii do Piotra Żyto i antypatii do Krzysztofa Mrożka na spotkanie Rybnik-Częstochowa. Wniosek. Faktycznie nie bez powodu mówi się, iż sporo żużlowych dziennikarzy ma wybujałe ego. Mamy wywiad z Chrisem Holderem i pani prowadząca epatuje zwrotami: „spytam zaraz jego, interesujące co on powie”. Itd… Myślę, iż forma daleka od adekwatnej. Chyba, iż z pamięcią były u redaktorki chwilowe problemy, co jestem w stanie zrozumieć. Wszak i niżej podpisanemu się to zdarza.
To tyle na dziś. Nie zza Odry, a znad Bałtyku, skąd zaraz ruszamy na żużel i kiszone śledzie do Szwecji.
ŁUKASZ MALAKA