Orlen Oil Motor Lublin wygrał w Grudziądzu 47:43. Czy ten wynik mógł być jeszcze korzystniejszy dla obrońców tytułu? Z pewnością tak. Wystarczy wspomnieć defekt na prowadzeniu Dominika Kubery z pierwszej serii. Co więcej – w ostatniej gonitwie dnia nie do końca zrozumieli się Bartosz Zmarzlik i Mateusz Cierniak. Na pierwszym okrążeniu mistrz świata został wyprzedzony przez Michaela Jepsena Jensena i „zamknął płot” koledze z pary.
– Trochę niepotrzebnie Bartek aż tak drastycznie dojechał do bandy. Można powiedzieć – dobrze, iż stoję teraz tutaj. Było to trochę niepotrzebne, taka jest moja opinia. To jest Bartek, gdzie nie wszystkie jego ruchy jesteś w stanie przewidzieć. Dlatego też jest w takim miejscu, w jakim jest – przeanalizował Cierniak.
Zmarzlik nie popsuł humoru Cierniakowi
Koniec końców Cierniak zdobył w piątek 7 punktów i „śliwka” z ostatniego wyścigu nie sprawia, iż jego nota pójdzie ostro w dół. Wspominany wyżej Zmarzlik zapisał przy swoim nazwisku punktów 14, co znacząco ułatwiło Motorowi wygraną. Osłabione brakiem Wiktora Przyjemskiego „Koziołki” przez cały czas wyglądały jak główny faworyt do końcowego triumfu. Za najlepszego juniora ligi pojechał Bartosz Jaworski i jego 3+2 również trzeba ocenić bardzo pozytywnie.
Nasz rozmówca był zadowolony z trzech wyścigów i przyznał, iż w pewnym sensie odczarował obiekt przy ulicy Hallera 4.
– Ten rok można powiedzieć, iż jest taki przełomowy dla mnie, jeżeli chodzi o kwestię jazdy w Grudziądzu. Jakbym popatrzył na perspektywę lat poprzednich, odkąd jeżdżę w Lublinie, to nigdy nie miałem tak dobrych przyjemnych meczów na tym torze – zauważył Mateusz Cierniak.
Motor Lublin jest jedną nogą w wielkim finale PGE Ekstraligi i tam będzie potrzebował zawodnika u24 w swojej najlepszej wersji. W Grudziądzu reprezentant Polski wysłał sygnał, iż z jego formą jest co najmniej nie najgorzej. Odważne słowa o Zmarzliku mogą świadczyć o tym, iż Cierniak czuje się pewnie w swoim zespole.
